piątek, 23 marca 2012

Eleventh


„Jest czas, żeby milczeć, jest czas aby mówić, ale nigdy nie ma czasu, żeby wszystko powiedzieć.”                                                                 

                                                                                                - A. Maurois



Posiedzieliśmy jeszcze chwilę z Lou, ale przyszedł ordynator i kazał nam wyjść, bo chłopak musi teraz dużo odpoczywać. Była już 17:00. W szpitalu jesteśmy już od czterech godzin, a Liam wciąż się nie wybudził. Nic nie jedliśmy od rana i jesteśmy głodni.
-Lisa, jesteś głodna? Bo idę z Zayn’em nam coś przynieść ze stołówki. – zapytał Harry
-Jeśli możesz to weź coś dla mnie. – uniosłam kąciki ust i oparłam się o Niall’era tak jak byłam wcześniej. Chłopcy poszli i po 15 minutach wrócili z jakimiś kanapkami i kawą. Może to i dziwne, ale siedzieliśmy w tym szpitalu na ziemi nic się do siebie nie odzywając. Totalna cisza… Co chwilę wchodzili do chłopaków jacyś lekarze, pielęgniarki, ale nic… Czekaliśmy, a nic się nie działo. Nowi odwiedzający przychodzili, jedni wychodzili. Rutyna. Zbliżała się godzina 19:00.
-Elisabeth, jak chcesz to idź do domu. Mama się będzie martwić. My tu z nim zostaniemy, a ty się prześpij w domu i przyjdź jutro jeśli chcesz. – oznajmił Niall
-Nie. Zostanę z Wami.
-Ale naprawdę, możesz iść do domu. Jeśli coś się będzie działo, to zadzwonimy. – podzielił zdanie przyjaciela Harry.
-Ale ja zostaję. Nigdzie się nie wybieram, bo zostaję dla Liam’a i Louis’ego.
-No dobrze, jak chcesz – powiedział Niall i wstał. Poszedł gdzieś, ale nie wiem gdzie. Oparłam głowę o ścianę i zastanawiałam się nad sensem życia. Los tyle razy podkłada nam pułapki na każdej naszej ścieżce, ale dajemy radę. Albo je umiejętnie omijamy, albo po prostu stawiamy im czoła i pokonujemy je ze świadomością, że nam się uda.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos mojego telefonu. Wyszłam na taras – tak w tym szpitalu mają taki taras dla pacjentów i ich gości, który otwierają tylko w lato. Odebrałam.
-Halo?
-Lisa, gdzie ty się podziewasz?! Martwię się o Ciebie, a nie dajesz znaku życia. – powiedziała mama. Wiedziałam, że tak zareaguje, ale nie miałam głowy do zawiadomienia jej. Wiem, że mi przypominali, ale jakoś to do mnie nie docierało.
-Mamo…
-Tłumacz mi się. Nic Ci nie jest? A może…
-Mamo, spokojnie. Daj mi wyjaśnić, okay ?
-No dobrze. Mów.
-Na razie mogę Ci powiedzieć, że nic mi nie jest. Jestem w szpitalu, ale mi nic się nie stało. Przyjdę do domu to Ci wszystko wyjaśnię, dobrze?
-O matko… no dobrze. A za ile będziesz? – zapytała z troską
-Dziś raczej nie przyjdę. Nie pytaj teraz czemu, bo to nie rozmowa na telefon. Proszę, zrozum to.
-No dobrze. Uważaj na siebie, kocham Cię – powiedziała mama i przesłała mi buziaki
-Ja Ciebie też. Pa. – rozłączyłam się i wróciłam do chłopaków.
-Mama? – zapytał Zayn.
-Tak… powiedziałam jej, że jutro jej wszystko wyjaśnię, ale nie wiem czy powiedzieć jej prawdziwą wersję, czy tą co inni znają…
-Lisa, lepiej będzie aby ta prawdziwa wersja została między nami, a reszta będzie wiedziała niby o naszej mini imprezce, która była tylko z nami i z Tobą i Ariel. Nic więcej. – powiedział Harry i mnie przytulił.
-Okay… - szepnęłam i wtuliłam się w chłopaka. Usnęłam. Obudziłam się nad ranem, byłam przykryta kocem. W czwórkę wyglądaliśmy jak przewrócone domino. Najpierw leżał Zayn na ziemi, na nim Harry, ja na nim, a na mnie Niall. Powoli wstałam by chłopaków nie obudzić, ale Zayn otworzył oczy.
-Gdzie idziesz? – zapytał szeptem
-Wyprostować nogi.
-To poczekaj, przejdę się z Tobą. – powiedział, a ja zaczekałam na niego, aż się uwolni z uścisku Hazzy. Wyszliśmy na taras. Było chłodno, ale przyjemnie. Sprawdziłam godzinę. Była 7:23.
-Mówili wczoraj coś lekarze na temat Liam’a? – zapytałam ziewając
-Nie, właśnie nic. Wchodzili tylko do niego co jakiś czas. Do Lou tak samo, ale o nim powiedzieli, że ma zostać na obserwacji przez kilka dni i nie może się jeszcze przynajmniej przez dwa dni ruszać z łóżka.
-Aha… Kurcze, kiepsko z nimi. – zasmuciłam się.
-I to wszystko to moja wina…  - widziałam jak próbuje powstrzymać łzy. Podeszłam do niego, bo siedzieliśmy przy stoliku i go przytuliłam.
-Ale ty nie wiedziałeś jak było. Zareagowałeś, bo nie znałeś prawdy.
-Ale jak śmiałem podnieść rękę na przyjaciół?! Jestem idiotą! – przytuliłam go mocniej a on zaczął naprawdę płakać. Niby jest odważny i silny, ale wrażliwy. Posadził mnie na swoich kolanach i tak siedzieliśmy dopóki się trochę nie uspokoił. Był strasznie roztrzęsiony. Nie mogłam nic zrobić, jak tylko go przytulić.
-Cii, nie płacz. Wyjdą z tego, zobaczysz – uśmiechnęłam się do niego. – Posłuchaj, ja muszę pojechać na chwilę do domu. Muszę się ogarnąć i opowiedzieć wszystko mamie, bo mnie zamęczy.
-Dobrze, ja też pojadę do siebie, zabiorę auto i podjadę po ciebie i wrócimy do szpitala. – powiedział i wstaliśmy. Zostawiliśmy chłopakom kartkę, że pojechaliśmy na chwilę do domu i zaraz wrócimy. Jak się obudzą, to ją przeczytają.
Wyszliśmy z Malik’iem ze szpitala, wsiedliśmy w metro i pojechaliśmy. Nic się do siebie nie odzywaliśmy, to nam nie było widocznie potrzebne. Wiedzieliśmy jak każde z nas się czuje.
-Okay, ja muszę już teraz wysiąść. To tak gdzieś za godzinę będę u Ciebie, okay? – zapytał
-No pewnie. To ja poczekam na Ciebie i razem opowiemy mojej mamie, może być?
-Tak. – uśmiechnął się do mnie i wysiadł. Skręcił w jakiś tunel i poszedł w swoją stronę. Po pięciu minutach byłam u siebie. Na szczęście miałam od razu autobus pod dom, bo tak jak wspominałam wcześniej, gdybym chciała iść na nogach, to by zajęło mi to około 15 minut. A tyle mam dobrze, że autobusy mam zgrane z metrem. No prawie zawsze, ale nikt nie narzeka ;D Podjechałam pod dom i weszłam. Mama ma dziś do pracy na 12:30, więc zdążyłam. Krzątała się w kuchni.
-Lisa!... – krzyknęła za mną, jak już byłam na schodach.
-Hej mamo! Za chwilę, tylko się wykąpię. – odkrzyknęłam jej i poleciałam do siebie. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się i poszłam owinięta w ręcznik wybrać ubranie. Zdecydowałam się na <klik>  , włosów nie suszyłam tylko zostawiłam mokre by naturalnie mi się zrobiły loki. Co jakiś czas tylko je palcami podkręcałam. Efekt? <klik> . Zeszłam do kuchni i szukałam czegoś na śniadanie.
-No to może mi wytłumaczysz o co chodzi? – zapytała mama stając obok lodówki.
-Umm… - popatrzałam na zegar, za chwilę powinien się zjawić Zayn – poczekajmy jeszcze z 10 minut. Nie chcę tego mówić sama.
-To aż coś tak złego się stało ? – zapytała ze zdziwieniem. Ja tylko westchnęłam i nic nie odpowiedziałam.
-Jadłaś już śniadanie? – zapytałam po chwili
-Tak, zrobisz sobie coś? – zapytała i siadła na krześle przy blacie i zajęła się jakąś gazetą.
-Tak, tak – uśmiechnęłam się do niej zamykając lodówkę. Postanowiłam zrobić pancakes – amerykańskie naleśniki. Zrobię ich więcej i zawieziemy też chłopakom, bo pewnie tam są głodni. Na razie upiekłam te dla mnie i dla Zayn’a, bo gdybym zrobiła resztę, to by wystygły. Zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć i był to Malik. Zaprosiłam go do środka i najpierw poczęstowałam śniadaniem. Gdy zabrałam się za robienie reszty, to w między czasie opowiadaliśmy mojej mamie co się stało. Była przerażona, że takie coś się mogło stać. Powiedziała żebyśmy pozdrowili wszystkich chłopaków. Skończyłam piec naleśniki i każdą porcję zapakowałam osobno polewając je syropem klonowym. Gdy wychodziliśmy mama nas jeszcze na chwilę zatrzymała.
-Poczekajcie jeszcze, bo coś mi się przypomniało. – odwróciłam się i podeszłam do mamy
-Co takiego? – zapytałam kładąc jedzenie na stole
-Dziś wieczorem przyjeżdża Twoja kuzynka Emily z rodzicami z Australii.
-Słucham?! – krzyknęłam
-Daj spokój Lisa, co ich każdy przyjazd reagujesz tak samo.
-No bo mamo, jak mam inaczej reagować ? Ona jest nieznośna!
-Przesadzasz… - powiedziała siadając na kanapie
-Właśnie, że nie. A może jeszcze mi powiesz, że mam ją niańczyć ?
-Nie niańczyć, bo nie jest już małym dzieckiem, ale przypilnować to mogłabyś. Zostają na dwa tygodnie.
-Pff… ja idę. Pa – powiedziałam w nerwach i wyszłam
Po prostu znów się zapowiada ciekawa końcówka wakacji. Ale już mówię kim jest Emily. Ona jest córką siostry mojej mamy. Ma 14 lat, ale wymądrza się jakby miała już dwadzieścia. Za każdym razem, gdy chcę gdzieś wyjść, ona się przyczepia do mnie. Rok temu gdy chciałam wyjść z Ariel i jej chłopakiem do kina, to Em się uparła, że ją mam zabrać na gokarty. Powiedziałam, że nie bo już mam inne plany, to udała płacz i poleciała do swojej mamy. I oczywiście co mnie czekało ?  Cały dzień nudzenia się i patrzenia jak ta mała żmija jeździ. Moje plany się nie liczą, gdy ona jest. A gdy już ją widzę to zbiera mi się na krzyk i jednocześnie płacz. Coś jak wycie człowieka, któremu na głęboką ranę wylewa się jakiś kwas. Tak, to jest dobre określenie. Zayn w aucie pytał o co chodzi z moją kuzynką, to mu wszystko wyjaśniłam. Podziela moje zdanie, że jest niemożliwa, ale on i tak nic jeszcze nie wie. Musiałby zostać z nią chociaż na godzinę, to by uciekł z krzykiem, krzycząc „A kysz, a kysz”. Poważnie mówię.
Po dwudziestu minutach byliśmy już w szpitalu. Dałam Harry’emu i Niall’owi paczki i ucieszyli się jak małe dzieci. Zapytałam czy już coś wiadomo, ale podobno jeszcze się nie obudził. W międzyczasie gdy chłopaki wcinali, a Zayn się z nich śmiał, weszłam po kryjomu do sali gdzie leży Louis.
-Hej marcheweczko – uśmiechnął się do mnie i poklepał miejsce obok siebie. Usiadłam na łóżku, a on mnie do siebie przyciągnął i przytulił. Uśmiechnęłam się do niego.
-Jak Ci się spało ? – zapytałam patrząc w jego uśmiechnięte oczy. Nie wiem jak to możliwe, ale jego oczy się cieszyły ;D 
-No wiesz… Jak na łóżku wodnym – powiedział z sarkazmem
-Haha… no ale lepsze to niż podłoga, co nie?
-Pff… ty jeszcze pytasz?! Kocham to łóżko – i wybuchliśmy śmiechem -A jak się czuje Liam? – zapytał już z powagą.
-Wciąż nic nie wiemy. Od wczoraj się nie wybudził. Lekarze mówili, że to potrwa kilka godzin, no ale nie myśleliśmy, że aż tak długo. – posmutniałam, a Lou mnie przytulił i pocałował w czoło. W tej chwili wparował Harry z Zayn’em.
-O hej Lou. – uśmiechnęli się do siebie, ale widać, że im się śpieszyło - Lisa! Szybko ! – zdziwiłam się o co chodzi i szybko wyleciałam.
-Zaraz wrócę – powiedziałam będąc już przy drzwiach. Usłyszałam tylko „Okay” i poleciałam za chłopakami. Ustaliśmy przed drzwiami do sali Liam’a.
-Co się dzieje ? – zapytałam lekko zasapana, bo w końcu musiałam przebiec cały korytarz :P 
-Nie wiemy. Rozległ się jakiś alarm i lekarze z pielęgniarkami szybko wbiegli do Liam’a. Nie mam pojęcia co się stało – powiedział przestraszony Niall.
-Mam nadzieję, że nic złego. – oznajmił Zayn i wszyscy się przytuliliśmy, ale staliśmy przodem do drzwi. Minęło może z dziesięć minut i wyszedł jakiś obcy nam dotąd lekarz. Miał bardzo poważną minę.
-Jesteście rodziną? – zapytał po chwili
-Przyjaciółmi. – powiedział Harry
-Co się dzieje?! – krzyknęłam, bo już nie wytrzymywałam napięcia.
-Liam Payne…


************************************

A teraz mnie zabijcie. Śmiało. Pewnie już jesteście z nożami i chcecie mnie znaleźć za takie zakończenie.
Dalej się dowiecie w następnych rozdziałach.
Zostawcie po sobie jakiś ślad.
Rozdział dla Tyni, bo chciała wredną kuzynkę ♥

sobota, 17 marca 2012

Tenth

„Przypadki nie istnieją. Wszystkie rzeczy, które się zdarzają, zdarzają się w jakimś celu.”

                                                                                                        - Mark Twain


-Ariel! Nie stój tak, tylko zrób coś ! – krzyknęłam na nią siedząc przy Lou.
-A co ja mogę ?! – Wrzasnęła na mnie, a mi już nerwy puściły. Wstałam i podeszłam do niej niebezpiecznie blisko i już cała płonęłam ze złości na nią.
-Twój chłopak, to zrób coś. Widzisz co się dzieje. Chłopcy mogą nie przeżyć, a ty tylko stoisz i się gapisz – powiedziałam przez zęby – Albo zareagujesz, albo obiecuję Ci, że sama Cię zabiję. – powiedziałam już nieźle wkurzona i poszłam do Zayn’a i Hazzy.
-Zayn! Uspokój się! Nie widzisz co już narobiłeś ?! – krzykną Styles unikając uderzenia.
-Ufałem Wam! – krzyknął i wymierzył cios w Hazzę. Chłopak się zachwiał ale chciał mu oddać.
-STOP!!!  - krzyknęłam rozdzielając ich. Zrobiło się spokojniej, ale wciąż do siebie skakali.
-Lisa! Nie czuję jego tętna ! – usłyszałam szloch Niall’era. Tego już było za wiele.
-Niall! Dzwoń na policję! Mam w dupie jakie będą konsekwencje. – oznajmiłam i odciągnęłam od siebie chłopaków.
-Nie zrobię tego. Jedzie już karetka. Oni się tym zajmą. – powiedział i płakał przy Liam’ie. Harry’ego posadziłam przy drzwiach, a Zayn’a przy schodach. Ważne by byli jak najdalej siebie. Ariel poszła do swojego chłopaka i nim się przejmowała jak reszta potrzebowała pomocy. Siadłam przy Lou płacząc i podszedł do mnie Harry i mnie przytulił. Ratownicy szybko zareagowali i zabrali natychmiastowo Louis’ego (Uznałam, że Louis’a nie pasuje, bo oni jego imię czytają „Lui” więc jakby to wyglądało jakby było „Luia”? Więc czytać się będzie Lujego. Chyba kapujecie o co chodzi (: ) i Liama do szpitala. Od razu zawiadomili następną karetkę by zabrali Harry’ego i Zayn’a. Wolę nie wiedzieć co tam się będzie w niej działo. Pozwolili jechać jednej osobie z chłopakami, ale ja musiałam zostać ze Styles’em i Malik’iem, bo może się jeszcze wszystko wydarzyć, a Ariel nic nie zrobi. Poprosiłam by Niall pojechał i tak zrobił. Nie mogłam siedzieć i nic nie robić. Zaczęłam sprzątać szkło, które leżało na ziemi. Po dziesięciu minutach skończyłam i przyjechała druga karetka. Wsiedliśmy z chłopakami i z Ariel. Szybko dotarliśmy do szpitala, no i muszę powiedzieć, że było spokojnie. Hazza z Zayn’em pojechali na jakieś badania a ja spotkałam na korytarzu Niall’a.
-No i już coś wiadomo? – zapytałam podchodząc do niego, a on tylko rzucił mi się w ramiona.
-A co jeśli ich nie uratują ? Co jeśli nie przeżyją ? Nie chcę stracić braci. – zaczął szlochać i opadł mi z sił. Siedzieliśmy już na ziemi pod salą operacyjną. Odbywała się właśnie poważna operacja Louis’ego. A po drugiej stronie trwała reanimacja Liam’a.
-Niall, nie myśl tak. Błagam Cię. – rozpłakałam się jak małe dziecko. Ostatnio tylko płaczę. Nie wytrzymuję już psychicznie.
-Dziękuję panie doktorze – usłyszałam głos Hazzy i przysiadł się do nas. Na lewej ręce miał założony jakiś bandaż.
-Harry… Powiedz nam, jak to się stało – poprosiłam.
-No wiele tu nie ma do opowiadania. Gdy wyszliście z Niall’erem to Zayn się wkurzył jeszcze bardziej. Nie mam pojęcia co na niego wpłynęło, że tak zareagował, ale wtedy Liam chciał go uspokoić, to pchnął go na meble i uderzył się o nie głową. Lou stanął w jego obronie i niestety oberwał tak niefortunnie, że stracił równowagę i poleciał na stół. Wtedy krzyknęła Ariel a ja oddałem Zayn’owi.  No a dalej to już wiecie… - słuchałam tak i w końcu zrozumiałam o co tak naprawdę chodziło.
-Ja wiem czemu tak się wkurzył. Znaczy w połowie… - zaczęłam
-Mów – zachęcił Harry, a Niall się przysłuchiwał.
-Tutaj w połowie zawiniła Ariel. Zaczęło się od mojej kłótni z nią. A z racji, że ona potrafi wpływać na ludzi, ustawiła Zayn’a przeciwko was. Ale nie wiem czemu. Czym wy zawiniliście… - zaczęłam się zastanawiać, a chłopcy mnie przytulili.
-Ale to jest niemożliwe. Przecież ona… - zaczął Niall, ale przerwała mu Kaji.
-Tak, ona ma rację… - podeszła do nas i zatrzymała się przed nami z założonymi rękami.
-Ty… - wstałam do niej.
-Elisabeth, daj spokój – przytrzymał mnie Niall
-Zrobiłam to z zazdrości. Z zazdrości o was – powiedziała spoglądając się na chłopaków. Ja się tylko jej przyglądałam próbując to wszystko zrozumieć.
-Możesz jaśniej ? – zapytał Harry
-Ehh… Widziałam jak traktujecie Lisę. Tylko ona się dla was liczyła, a mną zainteresował się tylko Zayn…
-I tylko o to Ci chodziło ?! – Krzyknęłam na nią
-Tak.
-A teraz mi powiedz czy ja się tak zachowałam, gdy ty miałaś takie powodzenie. NIE.  A więc czym sobie zawiniłam, no i czym zawinili chłopcy ?!
-Nie chciałam byś była lepsza ode mnie. – nie wytrzymywałam, ale Niall z Harry’m mnie trzymali. Gdyby tak nie było, to dziewczyna już by dawno oberwała.
-A czemu wciągnęłaś w to Zayn’a? Wiedziałaś, że takie zachowanie może rozwalić ich przyjaźń i zespół!
-I o to właśnie w tym wszystkim chodziło. O to by był tylko dla mnie. Tylko ja się chciałam liczyć.
-Jesteś podła wiesz?! – odezwał się Harry
-Wiem… i dlatego taka słodka – powiedziała śmiejąc się co mnie jeszcze bardziej rozzłościło.
-Trzymajcie mnie, bo zaraz ktoś wyląduje na stole operacyjnym ! – krzyknęłam atakując Ariel
-Stójcie. – usłyszałam głos Zayn’a – Chodź Ariel – powiedział i wyszli ze szpitala.
-No i wszystko zniszczone przez tą jędzę. Przepraszam, że tak mówię na Twoją przyjaciółkę Liso, ale… - zaczął Horan
-Nie przepraszaj… Mów dalej. Ona już nie jest moją przyjaciółką – powiedziałam patrząc jak Malik z Kaji wychodzą ze szpitala.
-Ale nie płacz – powiedział Harry i wytarł moje łzy.
Z opowiadań mojej mamy wiem jak to było na początku…
*Siedemnaście lat temu. Mała Elisabeth ma pół roczku. Do jej mamy przychodzi przyjaciółka z nowo narodzoną córeczką. Na imię miała Ariel. Młode mamy spotykały się codziennie. Dziewczynki, jako małe bobasy już się polubiły. Kilka lat później, gdy wydarzyła się tragedia, przy mamie Lisy i małej dziewczynki była stara dobra przyjaciółka z lat szkolnych. Elisabeth z Ariel stały się najlepszymi przyjaciółkami… ~Przyjaciółki na zawsze?! – Pewnie!~ Od tamtego czasu postanowiły już zawsze trzymać się razem. Wszystko było dobrze, a dziewczynki się dobrze dogadywały i każdą wolną chwilę spędzały razem…*
Do dziś. Przyjaźń trwająca tyle lat, rozpadła się jak domek z kart.
-Harry, Niall. Możemy pogadać? – Zapytał Zayn podchodząc do nas już bez swojej dziewczyny.
-A gdzie masz swoją ukochaną ? – zapytał z chamskim akcentem Harry
-Proszę… pogadajmy. – poprosił a chłopcy się zgodzili. Siadłam na ziemi i czekałam aż wyjdzie choćby jeden lekarz, od któregoś z chłopaków, ale nic… Czekałam i czekałam. Minęło może dwadzieścia minut i Zayn poprosił mnie na słowo. Niechętnie się zgodziłam, ale za namową chłopaków poszłam.
-Czego chcesz – burknęłam
-Przeprosić. Chłopakom już to mówiłem. Gdy rozmawialiście z Ariel, wszystko słyszałem. Nie wiedziałem jakie ona miała zamiary, bo mi powiedziała okropne rzeczy na wasz temat, że robicie wszystko by tylko mnie zniszczyć. Uwierzyłem jej, bo była naprawdę wiarygodna… - zobaczyłam jak chłopakowi poleciała łza. – zerwałem teraz z nią. Ale teraz czuję się okropnie, bo jeśli Liam i Louis nie przeżyją to ja sobie tego nie daruję. – Ledwo cokolwiek powiedział, bo się rozpłakał. Wiedziałam, że mówi prawdę… Jakoś to czułam. Przytuliłam go, a on się rozpłakał jeszcze bardziej.
-Cii, nie płacz – powiedziałam.
-Nie… nie chciałem… tego zrobić – płakał coraz bardziej, a ja poczułam więcej uścisków. Podeszli do nas Harry z Niall’erem. – A teraz pewnie przyjedzie policja i będą przesłuchania. To zniszczy moje życie.
-Nie. – powiedział Niall
-Będziemy Cię kryć. Powiemy, że zrobiliśmy małą zabawę, ale któryś z nas stracił równowagę i poleciał na kogoś i dlatego tyle szkód było. – dokończył Harry
-A resztę się jakoś wymyśli – powiedziałam
-Dziękuję Wam. Ale nie musicie tego robić. – oznajmił Zayn wycierając łzy
-Ale chcemy. Jesteśmy przyjaciółmi. – powiedział do niego Niall i zrobili Big Bear'a.
Siedzieliśmy pod salami i czekaliśmy. Czekaliśmy, czekaliśmy i czekaliśmy…
-Harry, ile to może trwać – zapytałam
-Jeśli są poważne obrażenia, to nawet kilka godzin. – w tej chwili wyszedł lekarz z grupą od Liam’a. Szybko wstaliśmy i podeszliśmy do niego.
-Panie doktorze. I co z Liam’em? – zapytał Zayn
-Nie było łatwo. Ma poważne obrażenia głowy, ale już jego stan zdrowia jest stabilny. Prosiłbym by teraz go zostawić samego. Jeszcze jest nieprzytomny, ale za kilka godzin powinien się obudzić. – powiedział i poszedł do jakiegoś pokoju. My się uśmiechnęliśmy, bo przynajmniej nic mu nie będzie. Jeden kamień z serca nam już spadł, ale wciąż ciąży jeszcze jeden najcięższy. I o to pytanie: Co z Louis’m? (czyt. Luim).
Siedliśmy z powrotem na ziemi i nie wiedzieliśmy co robić. Oparłam głowę na ramieniu Harry’ego i usnęłam.
-Lisa, obudź się. – ktoś mnie szturchał.
-Co? Co się dzieje? – zapytałam nieświadoma niczego.
-Spałaś dobre półtorej godziny. Louis’ego gdzieś zabrali – powiedział Harry, a ja wstałam i reszta zrobiła tak samo.
-Wy jesteście znajomymi Louis’ego Tomlinson’a?
-Tak – odparł Niall
-Co z nim? – zapytałam
-Umm… operacja była bardzo skomplikowana. Gdyby nie szybka reakcja ordynatora… To byśmy go stracili. Miał poważne obrażenia wewnętrzne, ale już wszystko jest unormowane. Teraz musi dużo odpoczywać. – na mojej twarzy natychmiastowo pojawił się uśmiech. Nic mu nie będzie, i ta wiadomość mnie ucieszyła.
-Możemy do niego wejść? – zapytał Niall
-Nie jestem pewien…
-Prosimy, tylko na sekundę. – oznajmił Zayn, a doktor się zgodził.
Weszliśmy po cichu do sali i ujrzałam bladego Lou.
-Lou… - podeszłam do niego, a on mnie przytulił. Podeszli też do niego Harry i Niall. Louis ucieszył się na nasz widok, ale gdy się odsunęliśmy ujrzał Zayn’a. Mina mu natychmiastowo zrzedła.
-Co on tu robi – zapytał ledwo mówiąc.
-Ja was zostawię samych – poklepałam Harry’ego po ramieniu i wyszłam. Oni muszą to załatwić między sobą.
Postanowiłam pospacerować po korytarzu. Wiem, że to głupi pomysł, ale musiałam coś zrobić by się nie zanudzić. Wtedy z sali Louis’ego wyszedł Harry i mnie zawołał. Powiedział, że muszę coś zobaczyć.
Weszłam do środka i zauważyłam jak Lou i Zaynold się przytulają.
-Czyli wszystko dobrze? – zapytałam uśmiechając się i obserwując chłopaków.
-Tak – podszedł do nas Niall i nas objął. Trójką podeszliśmy do Tomlinson’a i Malik’a i zrobiliśmy grupowy uścisk.

*****************************

Nie wiem co powiedzieć na temat tego rozdziału, więc zróbcie to za mnie :)
Xoxo <33
Tu daję BIG DEDA dla Tyni, bo ją kocham (Tak, tak. Szantażowała mnie bym to napisała xD). Ale serio, to dla niej rozdział, bo nawet mi groziła, że jak ich uśmiercę, to ona mi coś zrobi. Mhm, tak Tyniu, o Tobie mowa ♥
Liczę na komentarze, bo: CZYTASZ = KOMENTUJESZ  :) 

niedziela, 11 marca 2012

Ninth

„Kiedy widzę, jak inni cierpią, jest to tak, jak gdyby cierpieli oni za mnie.”

                                                                                     - Karl Theodor Jaspers



-Słucham? – zapytałam zaskoczona
-No bo powiedziałaś, że z nim rozmawiałaś.
-Ty… Ty mówisz, że to Harry jest we mnie zakochany? – zapytałam patrząc się na ścianę za nim, próbując sobie to wszystko poukładać. Harry, kuchnia, spotkanie, komplementy, dobro, zaczepki, buziaki… To wszystko. Niee, to już przesada. A co jeśli przeze mnie się zespół rozpadnie? Nie może do tego dojść. Chyba nadszedł czas by oni sobie wszystko wytłumaczyli.
-No tak. Ale to w takim razie, jeśli o tym nie wiedziałaś, to z kim dziś rozmawiałaś? – zapytał odwracając moją twarz w swoją stronę.
-No bo… Jak poszłam na spotkanie z Liam’em, to on mi się do czegoś przyznał.
-On też? – zapytał z bólem w oczach
-Tak… A znowu Ariel mi mówiła, że Harry robi do mnie maślane oczy…
-No bo tak jest – powiedział uśmiechając się do mnie.
-Liam’owi powiedziałam, że nic do niego nie czuję i, że jest dla mnie jak brat…
-A Harry? Czujesz coś do niego? – zapytał dotykając moich dłoni
-Nie wiem… - zawiesiłam głos
Tak szczerze, to nie wiem czy czuję coś do Harry’ego. No bo… gdy jestem koło niego, gdy się wygłupiamy, to czuję się dziwnie szczęśliwa. Albo wtedy co poszedł specjalnie dla mnie na London Eye. Zmokliśmy, ale liczyła się dla nas tylko tamta chwila. Ale… czuję się teraz okropnie. Jestem z Louis’em i nie mogę mu teraz tego zrobić, ale może właśnie popełniłam błąd. Może jestem znów tylko zauroczona Lou? Nie chcę potem cierpieć, bo co jeśli nie wyjdzie mi z Tomlinson’em i gdy Harry znajdzie sobie dziewczynę, a się okaże, że ja tak naprawdę kocham Harry’ego ? Czuję się teraz paskudnie ! Nienawidzę siebie!!!
Wybuchłam płaczem…
-Ej, skarbie. Co się dzieje? – zapytał mój chłopak. – Nie płacz, proszę. – spojrzałam na niego i łzy mi pociekły po policzkach. Poczułam coś dziwnego w duszy. Coś co mi mówi, że… Że tak naprawdę nie wiem czego chcę, że nie jestem gotowa. No i może czas zadać sobie to pytanie: Czy kocham Louis’a? Czy coś czuję do Harry’ego?
Wtuliłam się w chłopaka i chyba usnęłam. Obudziłam się dopiero nad ranem. Nie chcąc budzić Lou wstałam po cichu, wyszukałam ubrania w garderobie <klik> . Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam, że chłopak już nie śpi. Spojrzałam na niego z oczami pełnymi łez. Nic nie mówiąc poleciałam na dół. Wybiegłam na dwór i siadłam na kamieniu przed domem. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Poczułam jak ktoś siada obok mnie.
-Lou… - zaczęłam
-Cii… Nie płacz – powiedział i mnie przytulił. – Rozumiem Cię. To jego kochasz. Nie mnie. A myśl, że razem będziecie szczęśliwi mnie też uszczęśliwia. – pocałował mnie i odszedł… Po prostu poszedł. (od aut. Był już ubrany w swoje ubrania ;D chłopakom to wiele czasu nie zajmuje :P ) Zrobiłam mu tyle przykrości. Dałam mu głupią nadzieję, że będziemy razem szczęśliwi, ale dobrze wiemy, jaka ja jestem. Straciłam go.
-Louis! – wołałam. Zeszłam z kamienia i zaczęłam za nim biec. – Lou! – krzyczałam, ale on szedł przed siebie nie reagując na nic…

*Louis*

Postanowiłem odejść, zniknąć z jej życia. Nigdy się w nim nie pojawić. Chcę zapomnieć o tym co się wydarzyło. O tych pocałunkach i o jej cieple. Wołała mnie, ale nie chciałem się odwracać. Chciałem z tym zostać sam. Szedłem chodnikiem kopiąc jakiś kamień. Usłyszałem podjeżdżające auto.
-Louis, stary ! Wsiadaj, jedziemy do domu. – nie spojrzałem się na rozmówcę, ale wiem, że to był Zayn. Nie reagowałem na nic. – Ej, Lou. Co się dzieje? – ja szedłem, a on jechał. Po chwili nie wytrzymałem. Przystanąłem i kopnąłem słup. Zabolało. Jęknąłem tylko i poszedłem dalej. Słyszałem tylko jak jakaś dziewczyna - zapewne Ariel – mówiła, żeby mnie zostawili, bo coś jest nie tak. Odjechali, a ja tak szedłem. Po dwudziestu minutach dotarłem do naszego wspólnego domu, gdzie mieszkamy z chłopakami <klik>  . Niall grał na Play Station z Harry’m, Liam przeglądał jakieś czasopismo, a Zayn rozmawiał z Ariel. Trzasnąłem drzwiami jak najmocniej się dało. Nie zrobiłem tego by zwrócić na siebie uwagę, czy ze złości. Zrobiłem to ze smutku jaki mnie przepełniał… Poszedłem do siebie i siadłem na łóżku chowając twarz w dłoniach. Byłem załamany. Nie wiem czym… Czy to sprawił fakt, że jednak Harry jest lepszy ode mnie. Czy może to, że dziewczyna, na której mi tak zależy nie wiedziała co tak naprawdę do mnie czuje. Nie wiedziałem co o tym myśleć.
Siedzę tu już chyba od dobrej godziny. Usłyszałem pukanie. Nie chciałem z nikim teraz rozmawiać, ale niestety z tego wszystkiego zapomniałem zamknąć się na klucz. Wszedł Harry. Coś do mnie mówił, ale nawet się na niego nie spojrzałem. Jedyne co wtedy zrobiłem to się do niego przytuliłem. Może uznacie mnie za totalnego frajera, bo przytulam kumpla, ale to właśnie na niego zawsze mogłem polegać, a on na mnie. Jesteśmy dla siebie jak bracia. Oczywiście z wszystkimi chłopakami jesteśmy dla siebie braćmi, ale to właśnie z Harry’m mamy taką niepowtarzalną więź, która nas trzyma i będzie nas trzymać, nawet jeśli wszystko miało by się walić.
-Louis… Już wszystko wiem. – powiedział po chwili ciszy. Otarłem łzy i spojrzałem na niego. A on dokończył. – Jakiś czas temu, chwilę po tobie przyszła Elisabeth. – na jej imie, spłynęła mi jedna łza. – No i poprosiła mnie na bok. Powiedziała mi, że wie o moim uczuciu do niej no i nie wie jak się ma teraz zachować, bo nie chce nas rozdzielać. W sensie, że mnie i Ciebie. Powiedziała, że nie chce się wpieprzać w naszą przyjaźń i nie pozwoli by to zaważyło na czymkolwiek, więc nie wie co ma zrobić, bo szanuje i Ciebie i mnie tak samo… - wtedy weszła właśnie ona.
-Harry, zostawisz nas na chwilę samych ? – poprosiła. Ja tylko siedziałem na ziemi oparty o łóżko z podkulonymi nogami i przyglądałem się temu wszystkiemu. Tak wiem, że siedziałem na łóżku, ale jakoś z niego „zszedłem”. Hazza wyszedł, a ona siadła obok mnie.
-Louis, słuchaj. Nie chcę tego kończyć, bo zależy mi na Tobie, ale na razie chcę zostać z tym sama i uporządkować to wszystko. Zrozum, wczoraj się dla mnie za wiele wydarzyło. Najpierw ty, potem Liam, a na końcu się dowiedziałam o Harry’m. Wciąż mam mętlik w głowie i nie wiem co robić. Nawet już nie wiem jak się nazywam! Ale proszę daj mi czas. Muszę to wszystko przeczekać. Zastanowić się na spokoju, no i zrozumieć moje uczucia. Czy to Ciebie nimi darzę, czy Harry’ego.
Słuchałem tak co ona mówi no i może faktycznie. Ja chyba też popełniłem w tym błąd, bo mogłem nie pozwolić póki co na cokolwiek. Może mogłem się nie ujawniać? To tylko ją dobiło. A jeszcze wcześniej się pokłóciła z najlepszą przyjaciółką. Ona ma racje.
Ostatni raz ją pocałowałem, a ona potem mnie przytuliła.
-Wszystko w porządku? – zapytała z troską
-Tak – odpowiedziałem i po raz pierwszy od rana się szczerze uśmiechnąłem
-Przepraszam, że tak wyszło – dopowiedziała, ze spuszczoną głową.
-Nie. To ja Cię przepraszam. Nie pytaj dlaczego, bo ja wiem jaki jest powód. – uśmiechnęła się i zeszliśmy na dół. Wszyscy robili to co przedtem, tylko spojrzeli się na mnie i na Lisę, no a potem na Harry’ego nie wiedząc o co chodzi. No i się nie dowiedzą, bo to nie jest warte ujawniania…

*Elisabeth*

Siedliśmy na kanapie obok Niall’era i Hazzy. Ariel zmierzyła mnie wzrokiem, a Liam się mi przyjrzał i poprosił na słówko. Tym razem wzięliśmy resztę chłopaków oprócz Zayn’a. Z nim później porozmawiają chłopcy, a ja z Ariel.
-My idziemy… umm – nie wiedział co powiedzieć Liam
-Po żelki! – krzyknął uradowany Niall
-No i marchewki! – dodał z zacieszem Lou
-Taaaak ! Woohoo ! – za kibicowaliśmy sarkastycznie z Harry’m aż się wszyscy zaczęli z nas śmiać. Poszliśmy na taki spacerek. Co prawda w przeciwną stronę od sklepu, w którym znajdują się najlepsze marchewki i ulubione żelki Niall’era, ale nie chodziło nam o te rzeczy, tylko o to by w spokoju porozmawiać. W drodze opowiedzieliśmy z Liam’em reszcie o co chodzi. Zgodzili się z nami, że to może być ryzykowne, a wtedy moje i Louis’a spojrzenia się spotkały. Bo my właśnie wylądowaliśmy w takiej o to sytuacji. Postanowiliśmy, że ja pogadam na spokoju z Ariel, tylko najpierw musimy się pogodzić, co nie będzie takie proste znając ją. Zniknęliśmy na dwie godziny, ale chodziliśmy jakimiś bocznymi uliczkami, siedzieliśmy w parku, a potem wróciliśmy do domu. Gdy weszliśmy to na kanapie siedzieli wkurzeni Zayn z Kaji.
-Eee… o co chodzi? – zapytał niepewnie Niall
-O nic o nic… gdzie macie te żelki i marchewki? – zapytał z pretensjami Zayn
-Yy… skończyły się… ! – powiedział z żalem Harry, a Niall z Louis’em udali płacz.
-Niee, moje marchewki ! – krzyknął i opadł na ziemię.
-Co mi po twoich marchewkach! Ja chcę żelki! Łee – zaczął płakać Niall’er i wylądował obok Louis’a.
-Skończcie!!! – krzykną nieźle wkurzony Zayn.
Chłopcy szybko wstali, a my nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Podszedł do nas Malik i z nożami w oczach zaczął
-Skończcie wreszcie kłamać – wysyczał przez zęby – Wiemy co tu jest grane. Nie było was tyle czasu to poszliśmy za wami, ale was w sklepie nie było. Pomyśleliśmy, że gdzieś jeszcze poszliście, więc poszliśmy do parku, gdzie zobaczyliśmy was. Obgadywaliście nas. Wiecie jak się wtedy poczułem?! Jak szmata! – krzyknął na chłopaków. – Do Ciebie nic nie mam, więc proszę odejdź na bok – tutaj skierował się do mnie. Popatrzałam na Liama i resztę. Harry kiwną mi ręką bym się odsunęła. Wiedziałam, że z tego nie wyniknie nic dobrego.
-Zayn… wyluzuj. To dla Twojego dobra – uspokoił go Niall
-Mojego dobra ?! Czy ty się w ogóle słyszysz?! Nie widzisz, że jestem szczęśliwy? Ariel i ja się kochamy i Wam nic do tego!
-Ale sam dobrze wiesz, że cierpisz przez dziewczynę jak Cie skrzywdzi. Nie chcieliśmy by tak było i tym razem. Zayn, zrozum nas – dokończył Horan.
-Ale tak nie będzie. – spojrzał się na dziewczynę, a ona do niego podeszła i go pocałowała. Coś mi nie pasowało. To nie była ta sama Ariel co kiedyś. Coś mi w niej nie pasowało. Wyszłam z domu z hukiem zatrzaskując drzwi. Wyleciał za mną Niall, a reszta próbowała złagodzić sytuację w domu.
-Ej, poczekaj! – krzyczał za mną. Zatrzymałam się i poczekałam, aż dojdzie do mnie.
-Nie poznaję jej – odparłam wpatrując się w pustą przestrzeń przed sobą.
-Wiem co masz na myśli. Ja też nie poznaję Zayn’a. Wiem, że kiedyś był tym „bad boyem” no ale on sam się nam przyznał, że to było już dawno temu i chce zapomnieć o tym. Ale co się teraz stało? Agresywny i… nie ten sam nasz DJ Malik. – chłopak posmutniał. Przytuliłam go.
-Co się z nimi stało… - powiedziałam szeptem, a Niall się we mnie wtulił. On jest bardzo uczuciowym chłopakiem. Jest dla mnie jak brat. Od początku dla mnie taki był.
Siedzieliśmy w ciszy na trawniku, aż usłyszeliśmy głośny trzask w domu i krzyk Ariel i Harry’ego. Szybko polecieliśmy zobaczyć co się stało. Gdy weszliśmy do domu, to zamarłam. Louis leżał w szkle, upadł lub ktoś go popchnął na szklany stolik. Podbiegłam do niego, ale był nieprzytomny. Szybko zadzwoniłam po karetkę. Usłyszałam jak Niall do mnie krzyczy by przywieźli dwie, bo Liam się nie rusza i nie czuje tętna. Harry rzucił się na Zayn’a, gdyż ten go zaatakował. Nie sądziłam, że Malik może być tak silny. Ariel tylko stała i nic nie robiła. Czułam się jakby mijały godziny. Louis się wykrwawiał, a Liam stracił tętno…

**********************

I jak emocje? Przepraszam za to wszystko, ale myślę, że to przez piosenki, które słuchałam. To chyba one wywołały u mnie wenę z takim scenariuszem. Pisane przy (kliknięcie w tytuł otwiera YouTube) :

-Mandy Moore – Only Hope 
-Meghan Nicole – B-e-a-utiful 
-One Direction – Another World 
-One Direction – Moments 
-One Direction – Forever Young 
-Pink – Bridge Of Light 
-Remady ft. Manu-l – The Way We Are 
-Westlife – You Raise Me Up 
-Within Temptation – All I Need 
-A Fine Frenzy – Almost Lover 

poniedziałek, 5 marca 2012

Eight


„Słowa będą tylko słowami, dopóki nie wprowadzisz ich w życie...”

                                                                                                         - One Direction „Another World”


Do domu wróciłam o 17:30. Przygrzałam sobie naleśniki w mikrofalówce i wsłuchiwałam się w Megan Nicole – B-e-a-utiful (od aut. Przed czytaniem dalej, najedźcie na tytuł i włączcie tą piosenkę. To takie tło). Siadłam do stołu z talerzem i myślałam o dzisiejszym dniu. Za wiele się działo. W mojej głowie kłębiły się myśli. Już tak nie przejmowałam się wyznaniem Liam’a, ale bałam się, że zakocham się w Louis’ie. Naprawdę uwielbiam tego chłopaka. W dodatku ma tu się zaraz zjawić. Siedziałam tak jeszcze przez jakiś czas, ale potem się otrząsnęłam z moich jakże interesujących przemyśleń. Szybko zjadłam, posprzątałam po sobie i poszłam do swojego pokoju. Siadłam na łóżku z gitarą i zaczęłam grać w rytm piosenki i sobie podśpiewywałam. Zastanawiałam się też co do zdarzenia z Tomlinson’em. Wszystkie wydarzenia jakie były, przemawiały przeze mnie. I byłam już pewna…
Usłyszałam bicie braw. Odwróciłam się i zobaczyłam Lou.
-Pięknie śpiewasz „B-e-a-utiful” – uśmiechnął się, a ja odłożyłam gitarę i poleciałam wprost w jego ramiona. Był zdziwiony, ale odwzajemnił uścisk. Po chwili odsunął mnie od siebie. Patrzeliśmy sobie w oczy przez dłuższy czas, aż w końcu obydwoje byliśmy tego pewni. Był taki delikatny. Jego usta były miękkie jak poduszeczki, a smakowały… marchewkami. Przerwaliśmy pocałunek, a on powiedział.
-Chcę być całowany tylko przez Ciebie, moja marcheweczko.  – uśmiechnęłam się do niego i kolejny raz wpadłam w jego ramiona. Byłam szczęśliwa. On chyba też, ale widziałam, że coś go gryzie. Usiedliśmy na łóżku.
-Co się dzieje? – zapytałam trzymając go za rękę.
-Nie nic… tylko jestem zdziwiony tym wszystkim – odpowiedział, ale ja wiem, że prawda była inna, ale nie chciałam go jeszcze wypytywać.
-Ale czym?
-No bo kilka godzin temu, jeszcze chyba tego nie chciałaś, a teraz…
-Po prostu musiałam to przemyśleć – uśmiechnęłam się do niego, a on musnął moje usta swoimi.
-Mmm… - rozmarzył się na co ja się zaśmiałam. – A gdzie Ariel?
-Umm… wyszła kilka godzin temu z Zayn’em.
-I do tej pory jej nie ma? – zapytał zdziwiony
-Tak…
-No to wiesz. Jak przyjdzie to wypytaj jak było ;D
-Chciałabym, ale ona się pewnie do mnie nie odezwie, bo się pożarłyśmy rano.
-Aha, no to nie fajnie. Ale jesteście przyjaciółkami, więc nie możecie się tak nie odzywać do siebie.
Lou miał rację. Przecież w każdej przyjaźni są jakieś sprzeczki, ale da się z tego wyjść. Tylko, że Ariel jest taka, że jeśli coś ją choćby w najdrobniejszy sposób urazi, to się potrafi nie odzywać przez bardzo długi czas. A że my się pokłóciłyśmy trochę bardziej, to pewnie nigdy się do mnie nie odezwie. To mnie właśnie w niej najbardziej irytuje. To całe zachowanie jak u małego dziecka. Musi być po jej myśli, bo jak nie to foch z przytupem i melodyjką. Ale to moja przyjaciółka, więc akceptuję jej wszystkie wady. Ale nie rozumiem czemu zaraz mnie zaatakowała, za to, że powiedziałam, że się wybiera na randkę. Obraziłam ją tym, czy coś ? Bo mi się nie zdaje. Moja mama zapytała, ja odpowiedziałam, a ta się wkurzyła i jeszcze na mnie najechała. Nie wiem czy ją to tak bolało. Chociaż nie wiem co, skoro ona sobie coś ubzdurała. Jakie maślane oczy Harry’ego? Przyjaźnimy się i tyle. Z Liam’em się nie umawiałam, no ale on chyba to tak odebrał. Gdy o tym myślę, jak ona postąpiła, łzy cisną mi się do oczu. Nie chcę o tym myśleć. Mam teraz przy sobie Louis’a i jestem szczęśliwa.
-Hey, skarbie… Czemu płaczesz? – zapytał mój chłopak. Och, jak to ładnie brzmi. Ale zaraz. Łzy? Nie, nie. Tak nie miało być. Nie miałam płakać.
-Wspomnienia – wykręciłam się i wymusiłam uśmiech.
-Ach, no dobrze – przytulił mnie i chciałam tak pozostać już do końca moich dni. W jego silnych ramionach czułam się bezpiecznie i wreszcie czułam się potrzebna. Zaufałam wreszcie chłopakowi i mam nadzieję, że nigdy nie pożałuję tej decyzji. Od dawna tak dobrze się nie czułam przy nikim. Nawet Allan  mi nie potrafił tego zapewnić. Wiem… Byłam zaślepiona jak cholera i widziałam w nim tylko to co najlepsze, a nie dostrzegałam jego wad. Wiele osób mi mówiło jaki on jest. Ostrzegali mnie, ale ja im mówiłam, że są po prostu zazdrośni. Byłam głupia, ale każdy „zakochany”, ale prawidłowe określenie to „zauroczony” widzi w swojej sympatii tylko to co najlepsze.
-To co będziemy robić? – zapytałam patrząc się w jego piękne oczy.
-A na co masz ochotę ? – zapytał bawiąc się moją dłonią.
-Hmm… może popcorn, cola i dobry film? – zaproponowałam, na co chłopak przytaknął. Nie mogliśmy iść do mini kina, bo do mamy przyszły koleżanki z pracy i oglądają jakieś romansidło ;D Więc wzięłam laptopa i podałam Louis’owi. Otwarłam folder, w którym są wszystkie filmy.
-Wybierz coś fajnego, kochanie – dałam mu buziaka, ale ten zażądał więcej. Ale ja kierowałam się do schodów.
-Ej! Ja chcę jeszcze jednego! Nie idziesz, chodź tu :) – zaprotestował leżąc na łóżku z wyciągniętymi rękami w moją stronę.
-Dostaniesz jak przyjdę…
-Nooo
-W dziubek haha – zaśmiałam się i poszłam na dół. Słyszałam tylko jak krzyczał „O nie! Tak to się nie bawię.”
Włożyłam popcorn do mikrofalówki, wyjęłam coca-colę z lodówki i z szafki szklanki. Podczas gdy popcorn się robił poszłam zajrzeć do mamy i jej koleżanek.
-O, hej córciu. No i jak? – zapytała odwracając się do mnie, a ja podeszłam do kanapy.
-Umm… dowiesz się już wkrótce – uśmiechnęłam się złowieszczo i dałam jej buziaka w policzek – okay, ja Wam nie przeszkadzam, a poza tym to popcorn już się chyba zrobił.
Wyszłam od nich i kierowałam się do kuchni. Wsypałam popcorn do miski, położyłam na tacę, obok postawiłam colę, szklanki i wzięłam jakieś ciastka. Ledwo weszłam z tym na górę, po drodze potykając się dwa razy. Tak, wiem. Ciapa ze mnie i tyle ;P
Weszłam do pokoju w całym kawałku. Wow! Jak mi się to udało ;D Położyłam wszystko na szafce nocnej i usiadłam obok chłopaka opierając się o ścianę.
-I jaki film wybrałeś ? –zapytałam nalewając nam coli, ale on się wcale nie odezwał. Spojrzałam na niego, a ten zrobił usta w „dzióbek” i pokazał na niego palcem. – Ach tak. Zapomniałam – uśmiechnęłam się i go pocałowałam. Ale na tym się nie skończyło. On chciał więcej. Odłożył laptopa na bok i przyciągnął mnie do siebie. W tamtej chwili już leżeliśmy, a nie siedzieliśmy. Okraczyłam go i siedziałam tak na nim podpierając się na rękach, całując go. Jego dłonie spoczywały na mojej talii. Czułam jego przyśpieszone bicie serca i przyśpieszony oddech. Czułam jak się uśmiecha, oznaczało to tylko, że jest szczęśliwy. Ja też byłam. Lepiej chyba być nie mogło. Lou się dźwignął i tym razem siedzieliśmy wtuleni w siebie. Spojrzałam w jego przepełnione szczęściem oczy. Wtuliłam się w jego tors i nic więcej nie potrzebowałam, ale zorientowałam się, że mieliśmy oglądać film. Tak też zrobiliśmy. Chłopak wybrał „O północy w Paryżu”. W połowie filmu Lou przerwał.
-Kiedyś Cię tam zabiorę i spędzimy tam najlepsze dni w naszym życiu.
-Aww… jesteś kochany – uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam.
Film był niesamowity. Spodobał mi się i jemu też. Skończyliśmy go oglądać o 21:00, a Kaji wciąż nie było. Zaczęłam się martwić. Ale Louis mnie uspokajał.
-Przecież jest z Zayn’em… Nic jej nie grozi
-No może i masz rację.
-Na pewno ją mam – uśmiechnął się do mnie
-Chcesz zostać na noc? – zaproponowałam
-A mógłbym ?
-Zaraz zapytam mamy, ale chodź ze mną – chwyciłam go za rękę i zeszliśmy na dół. Akurat wychodziły koleżanki mamy więc poczekaliśmy w salonie. Mama się odwróciła w naszą stronę i popatrzała najpierw na nas, a następnie na nasze splecione palce. Uśmiechnęła się.
-Czyli… - zaczęła. Spojrzałam na Louis’a , potem na mamę i jej przytaknęłam. Podeszła do nas i nas uściskała. Przedstawiłam ich sobie i od razu się polubili.
-Mamo, miałabym pytanie… - zaczęłam niepewnie, bo nie wiedziałam jak na to zareaguje. Spojrzała na mnie i zanim zdążyłam dokończyć to co chciałam powiedzieć, ona powiedziała.
-Tak, może – uśmiechnęła się, a ja podeszłam ją przytulić. – Chcecie coś zjeść?
-Ja nie jestem głodna, ale Lou? – tu skierowałam pytanie do chłopaka
-Ja też nie, dziękuję
-Okay, a Lou masz jakieś ubranie do spania? – zapytała moja mama. My się spojrzeliśmy na siebie, no ale oczywiste, że nie miał.
-Umm… ja mam taką większą koszulkę, to Ci mogę pożyczyć. – odparłam
-Dzięki – uśmiechnął się do mnie i mnie objął
-Noo, to wszystko jasne – powiedziała mama, a my wróciliśmy do mnie. Dałam mu tą koszulkę, a sama poszłam się wykąpać. Louis wziął prysznic w łazience na dole.
Założyłam <klik>  i wyszłam do pokoju. Na łóżku już siedział Lou.
-Mam rozumieć, że to serce będzie dla mnie? – zapytał szeroko się uśmiechając
-Nie… - posmutniał – Ono już należy do Ciebie – uśmiechnęłam się do niego, a on mnie do siebie przyciągnął.
-Cieszę się myszko :)
-Umm… Ale wiesz. Takie pieszczoty pozostawmy jak mojej mamy nie będzie w domu – zaśmiałam się, a on ze mną
-Dobrze, dobrze. A właśnie. Gdzie będzie spała Ariel? – o matko! Kompletnie o tym zapomniałam. No ale mamy jeszcze tyle pokoi w domu, że może spać, w którym będzie chciała. Noo, o ile tylko się zjawi tutaj.
-Umm… coś się wymyśli. Ale mam do Ciebie prośbę.
-Jaką ? –zapytał kładąc się na łóżku podpierając się na ręce.
-Czy możesz zadzwonić do Zayn’a? Martwię się o nią. Bo co jeśli oni się pokłócili, ona wyszła, ale już od tamtego czasu nie wróciła?
-Nie pisz czarnych scenariuszów – oznajmił i wskazał miejsce obok siebie. Usiadłam obok, a Lou zadzwonił do Zayna. – Halo? No siemasz „Bradford Bad Boy!”. Słuchaj mam pytanie. Lisa się martwi i poprosiła mnie bym do Ciebie zadzwonił. Jesteś teraz z Ariel? Aha. No dobra. Na razie.
-No i co powiedział? – zapytałam zaciekawiona.
-Powiedział, żebyś się nie przejmowała. Wynajęli pokój w hotelu. Nie mógł dużo mówić na ten temat bo Ariel jest na Ciebie wkurzona, ale korzystając z okazji, że bierze teraz kąpiel, to powiedział mi, że ona nie chce się do Ciebie na razie odzywać i dlatego nie chciała dziś nocować u Ciebie, bo chce sie przespać z tą myślą.
-Ahaa… - ta wiadomość mnie zasmuciła. Własna przyjaciółka od serca. Znamy się od urodzenia… Naprawdę mi przykro z tą myślą.
-Lisa, nie przejmuj się. Będzie dobrze – przytulił mnie, a mi ulżyło, ale widziałam, że on wciąż myślami jest gdzieś indziej, ale boi się powiedzieć o co chodzi. Zmartwiło mnie to, bo już się zastanawiałam czy to ja zrobiłam jakiś błąd czy coś. Przecież on chyba mi ufa… Albo nie (?)
-Louis… - zaczęłam
-Tak? – spojrzał się na mnie, ale wciąż był myślami w odległym świecie
-Czy ty mi ufasz?
-No pewnie, że tak. Czemu miało by być inaczej.
-No nie wiem… Tak myślałam.
-Oj… wszystko jest w jak najlepszym porządku – pocałował mnie w czoło, ale to mi nie wystarczało.
-Ale powiedz mi. Coś się stało, tak?
-Nie… - zawiesił głos. Wtedy już wiedziałam, że jednak coś jest na rzeczy.
-Louis, widzę, że coś Cię gryzie. Powiedz mi o co chodzi. – poprosiłam siadając mu na nogach tak, by być do niego przodem
-No dobrze… Chodzi o to, że serce mi pęka na myśl, że tak traktuję najlepszego przyjaciela. Wiem jak Cię kocha, a to JA jestem z Tobą.
-Ale już z nim rozmawiałam dziś. Wszystko jest w porządku – uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka w policzek
-Rozmawiałaś z Harry’m?! – zapytał zaskoczony, a moje zaskoczenie było jeszcze większe.

*********************************

I jak ? ;D
Podoba Wam się potoczenie spraw? :)
Piszcie w komentarzach, co o tym sądzicie <33