„Kluczem do szczęścia
jest posiadanie marzeń, kluczem do sukcesu jest ich realizacja.”
- James Allen
-A
tak w ogóle to co się dzieje, bo widzę, że coś nie macie humorów. – zapytałam
Clary i Harry’ego.
-Umm…
- dziewczyna widać, że nie wiedziała co powiedzieć
-Nie
ma gdzie mieszkać – powiedział za nią Hazza
-Hmm…
- zamyśliłam się, ale po chwili powiedziałam – możesz u mnie. Mam wolny pokój –
uśmiechnęłam się
-Ale
naprawdę, nie trzeba – powiedziała
-Ale
chcę. Dziewczyna mojego przyjaciela jest dla mnie przyjaciółką, jest siostrą –
uściskałam ją, a jej popłynęły łzy –Ej, ale nie płacz – uśmiechnęłam się
-Dziękuję,
że to dla mnie robisz – oznajmiła Clara, a Hazza przyglądał nam się z wielkim
bananem.
-A
ty z czego cieszysz? – zapytałam śmiejąc się
-No
bo to takie dziwne, jak dziewczyny szybko się zaprzyjaźniają.
-To
tylko wyjątki tak potrafią – zaśmiała się Clar
-Okay,
to po śniadaniu pojedziemy po Twoje rzeczy – powiedział Styles i siedliśmy do
stołu.
Zjedliśmy,
zostawiliśmy też coś dla chłopaków, ja poszłam do pokoju Lou, zostawiłam mu
kartkę:
„Pojechałam na
chwilę do domu, wyjaśnimy Ci z Harrym wszystko jak wrócimy. Kocham♥
Twoja Lisa.”
Wsiedliśmy
do auta Clary <klik> i skierowaliśmy
się w stronę domu niejakiej Emmy. Dziewczyna wysiadła z auta, zadzwoniła
dzwonkiem do drzwi i po chwili stanęła w nich brunetka. Lara weszła do środka i
po 20 minutach wyszła z wszystkimi swoimi rzeczami. Niektóre schowała do
bagażnika, a inne leżały na siedzeniach obok mnie.
***
-Teraz
skręć w lewo, a na następnym skrzyżowaniu w prawo – pokierowałam i po 5
minutach byliśmy już u mnie.
-Twoja
mama w domu? – zapytał Hazza
-Tak.
Wchodźcie – zachęciłam i weszliśmy do domu
-Cześć
mamuś.
-Hey
Lisa, hey Harry. Oo, a to kto? – zapytała uśmiechając się do mojej przyjaciółki
-To
Clara. Słuchaj, jest taka sprawa, bo nie ma gdzie mieszkać… - zawiesiłam głos
-Pewnie,
że może – przecież przyjaciele są jak rodzina – uśmiechnęła się mama i
przytuliła dziewczynę.
-Dziękuję
Pani
-Mów
mi ciociu.
-Dobrze
– Lara się uśmiechnęła i wyszliśmy po rzeczy do auta.
Gdy
wróciliśmy do domu, zapytałam stając przy schodach na górę.
-A
gdzie reszta gości?
-Ciocia
z wujkiem zabrali Emily do wesołego miasteczka
-Aha,
jak na 8:00 rano to trochę wczas, ale okay – puściłam mamie oczko i poszliśmy
na górę.
-Wow
– westchnęła – jaki on… piękny
-Jejku,
dziękuję Ci za wszystko – rzuciła się na mnie by mnie wyściskać, a Harry zaczął
się śmiać
-No
z czego się śmiejesz głupku? – zaśmiałam się
-Z
Was, hahahahah
-Oo,
jakie to śmieszne! – teraz Clara wybuchła śmiechem i we trójkę śmialiśmy się
jak opętani.
-Okay,
ja idę się wykąpać i w coś przebrać. – oznajmiłam
-Ja
też tak zrobię, więc skarbie, wyjdź – pocałowała chłopaka w policzek i
wypchnęła za drzwi. Hazza był przy moich schodach, a ja wchodziłam na górę, ale
mnie zatrzymał.
-Dziękuję
za to co dla niej robisz – dał mi buziaka w policzek
-Nie
ma za co – uśmiechnęłam się i poszłam do siebie. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam
<klik> . Zeszłam na dół i dosiadłam się do mamy i
Styles’a w salonie. Chwilę później zeszła Clara. Ubrana była w
<klik> .
-Chodź,
pokażę Ci cały dom – zaproponowałam i wstałam z sofy.
*Harry*
-No
i poszły – zaśmiałem się
-Haha,
tak. Ładną masz dziewczynę – uśmiechnęła się do mnie mama Lisy
-Skąd
Pani wie, że to moja dziewczyna? – zapytałem
-Widzę
jak na siebie patrzycie. To z daleka widać ;)
-No
tak – posłałem uśmiech i kontynuowaliśmy oglądanie jakiegoś filmu.
*W
tym samym czasie - Louis*
Obudziłem
się i zobaczyłem małą karteczkę. Przeczytałem, zamyśliłem się i poszedłem wziąć
prysznic. Ubrałem <klik> i zszedłem do
kuchni. Co mnie zdziwiło, to fakt, że jest tak cicho. Zerknąłem na zegarek,
który wisi na ścianie w kuchni i mnie zmroziło. Godzina 8:22 i ja już nie śpię?
Phi, a to dziwne.
Postanowiłem
zrobić jakieś śniadanie dla siebie i tych głodomorów. Postawiłem na jajecznicę
z bekonem, mniam. Nie minęło pół godziny, a już usłyszałem jak to stado dzikich
zwierząt zbiega się po schodach na dół.
-Z
drogi śledziu! – krzyczał Zayn
-Cicho!
Moje jedzenie – przekrzykiwał Niall
-Ej,
dzieci, stulcie dzioby, bo tatuś Liam ma pierwszeństwo! – i usłyszałem huk. Nie
zdążyłem zobaczyć, bo się tarzali po ziemi i jeden drugiego pchał na płytki,
gdy ten trzeci chciał wstać.
-Stop!
– krzyknąłem i rozłożyłem ręce, zastawiając wejście do kuchni. Oni prawie na
mnie wpadli i zszokowani na mnie patrzeli – nie dostaniecie amu amu, póki się
nie uspokoicie.
-No
ale… - mędził Niall
-Cicho,
on mówi poważnie – wtrącił się Zayn
-Ee,
co wy. Na trzy, dajemy czadu – oznajmił Liam patrząc na mnie i wzrokiem szydząc
ze mnie. No jak on tak śmie.
-Raz…
Dwa… - zaczął Zayn
-TRZY!
– krzyknął Liam i we trójkę się na mnie rzucili. Takim efektem wylądowaliśmy na
ziemi, a oni szybko się dźwignęli i pobiegli do patelni.
-No
co za ciołki – burknąłem, wstając z podłogi.
-Hahaha
– zaczęli się śmiać, a ja wybuchnąłem w środku śmiechem, na myśl o swoim
pomyśle.
-Naplułem
tam – oznajmiłem z powagą
-Fuuu!
– krzyknął Liam i uciekł do łazienki
-Bleee
– Niall zaczął pluć jajecznicą do ścierki
-Świnia
z Ciebie – skrzywił się z niesmaku Zayn, a ja w środku świętowałem zwycięstwo.
Zabrałem
im z rąk naczynie i po równo rozłożyłem jedzenie na talerzach, po czym
wszystkich zawołałem do jadalni.
-Chodźcie
na śniadanie.
-Nie,
ja już podziękuję. – zaśmiał się Liam trzymając się za brzuch
-A
ja z chęcią zjem ! – rzucił się do stołu Horan i wcinał śniadanie
-Mówiłeś,
że naplułeś – zastanowił się nasz Malik
Siedliśmy
do śniadania i nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić.
-Ej,
a gdzie Lisa? – zapytał mnie Liam
-Gdzieś
z Hazzą, ale nie wiem gdzie – odpowiedziałem nabierając jajecznicę na widelec.
-Zazdrosny?
– szturchnął mnie w bok Zayn
-Niee,
ale ciekawi mnie, co tak z rana wybyli
-Mopfe
muctephi pof sapfłaphic – wybełkotał z jedzeniem w ustach Nialler
-Eeee?
– jęknęliśmy we trójkę w formie pytania, a Niall przełknął posiłek i powtórzył
-Mówiłem,
że może musieli coś załatwić.
-Aaaa
– znów razem wydusiliśmy, ale tym razem kiwaliśmy twierdząco głowami.
-Dzieciaki
– powiedział pod nosem Horan i zaczął jeść
*Elisabeth*
-No
i to wszystko – oznajmiłam, gdy wychodziłam z Clarą z mego mini kina.
-Nie
wydaje się, ale masz bardzo duży dom.
-No
niby tak – uśmiechnęłam się i dołączyłyśmy do Harry’ego i mojej mamy.
-Może
jedźmy do nas? Poznałabyś chłopaków – skierował się do swojej dziewczyny Hazza
-Z
chęcią, jedziesz z nami ? – zapytała mnie Lara
-Tak
tak, muszę wyjaśnić Lou, o co chodziło z karteczką – pożegnałam się z mamą i
wsiedliśmy do auta Clar. Ja już się nie mogę doczekać, kiedy dostanę moje
upragnione prawo jazdy i kiedy kupię sobie jakieś wypasione autko!
Podjechaliśmy
pod dom chłopaków i od razu rzuciłam się na swojego chłopaka. Oczywiście
obdarował mnie pocałunkami, a potem popatrzał ze zdziwieniem na blondynkę.
Harry przedstawił wszystkim swoją dziewczynę i wyjaśnili sytuację. Ciepło ją
przyjęli i od razu polubili. Postanowiliśmy o 16:00 iść do kina, a potem na
jakąś kolację do restauracji.
Przez
ten czas, postanowiliśmy pograć na xbox’ie. Oczywiście po godzinie, ja z Larą
odpuściłyśmy, bo chłopcy, to jakaś dzicz.
Oni
grali jeszcze przez długi czas, więc my sobie rozmawiałyśmy i poznawałyśmy
siebie. Gdy już wystarczająco się dowiedziałyśmy, poszłyśmy zrobić gofry z
owocami i shake waniliowe.
Wszystkim
bardzo smakowało i byliśmy najedzeni. O 14:00 zabrałyśmy się do domu, by się
przebrać na wyjście.