poniedziałek, 5 marca 2012
Eight
„Słowa będą tylko słowami, dopóki nie wprowadzisz ich w życie...”
- One Direction „Another World”
Do domu wróciłam o 17:30. Przygrzałam sobie naleśniki w mikrofalówce i wsłuchiwałam się w Megan Nicole – B-e-a-utiful (od aut. Przed czytaniem dalej, najedźcie na tytuł i włączcie tą piosenkę. To takie tło). Siadłam do stołu z talerzem i myślałam o dzisiejszym dniu. Za wiele się działo. W mojej głowie kłębiły się myśli. Już tak nie przejmowałam się wyznaniem Liam’a, ale bałam się, że zakocham się w Louis’ie. Naprawdę uwielbiam tego chłopaka. W dodatku ma tu się zaraz zjawić. Siedziałam tak jeszcze przez jakiś czas, ale potem się otrząsnęłam z moich jakże interesujących przemyśleń. Szybko zjadłam, posprzątałam po sobie i poszłam do swojego pokoju. Siadłam na łóżku z gitarą i zaczęłam grać w rytm piosenki i sobie podśpiewywałam. Zastanawiałam się też co do zdarzenia z Tomlinson’em. Wszystkie wydarzenia jakie były, przemawiały przeze mnie. I byłam już pewna…
Usłyszałam bicie braw. Odwróciłam się i zobaczyłam Lou.
-Pięknie śpiewasz „B-e-a-utiful” – uśmiechnął się, a ja odłożyłam gitarę i poleciałam wprost w jego ramiona. Był zdziwiony, ale odwzajemnił uścisk. Po chwili odsunął mnie od siebie. Patrzeliśmy sobie w oczy przez dłuższy czas, aż w końcu obydwoje byliśmy tego pewni. Był taki delikatny. Jego usta były miękkie jak poduszeczki, a smakowały… marchewkami. Przerwaliśmy pocałunek, a on powiedział.
-Chcę być całowany tylko przez Ciebie, moja marcheweczko. – uśmiechnęłam się do niego i kolejny raz wpadłam w jego ramiona. Byłam szczęśliwa. On chyba też, ale widziałam, że coś go gryzie. Usiedliśmy na łóżku.
-Co się dzieje? – zapytałam trzymając go za rękę.
-Nie nic… tylko jestem zdziwiony tym wszystkim – odpowiedział, ale ja wiem, że prawda była inna, ale nie chciałam go jeszcze wypytywać.
-Ale czym?
-No bo kilka godzin temu, jeszcze chyba tego nie chciałaś, a teraz…
-Po prostu musiałam to przemyśleć – uśmiechnęłam się do niego, a on musnął moje usta swoimi.
-Mmm… - rozmarzył się na co ja się zaśmiałam. – A gdzie Ariel?
-Umm… wyszła kilka godzin temu z Zayn’em.
-I do tej pory jej nie ma? – zapytał zdziwiony
-Tak…
-No to wiesz. Jak przyjdzie to wypytaj jak było ;D
-Chciałabym, ale ona się pewnie do mnie nie odezwie, bo się pożarłyśmy rano.
-Aha, no to nie fajnie. Ale jesteście przyjaciółkami, więc nie możecie się tak nie odzywać do siebie.
Lou miał rację. Przecież w każdej przyjaźni są jakieś sprzeczki, ale da się z tego wyjść. Tylko, że Ariel jest taka, że jeśli coś ją choćby w najdrobniejszy sposób urazi, to się potrafi nie odzywać przez bardzo długi czas. A że my się pokłóciłyśmy trochę bardziej, to pewnie nigdy się do mnie nie odezwie. To mnie właśnie w niej najbardziej irytuje. To całe zachowanie jak u małego dziecka. Musi być po jej myśli, bo jak nie to foch z przytupem i melodyjką. Ale to moja przyjaciółka, więc akceptuję jej wszystkie wady. Ale nie rozumiem czemu zaraz mnie zaatakowała, za to, że powiedziałam, że się wybiera na randkę. Obraziłam ją tym, czy coś ? Bo mi się nie zdaje. Moja mama zapytała, ja odpowiedziałam, a ta się wkurzyła i jeszcze na mnie najechała. Nie wiem czy ją to tak bolało. Chociaż nie wiem co, skoro ona sobie coś ubzdurała. Jakie maślane oczy Harry’ego? Przyjaźnimy się i tyle. Z Liam’em się nie umawiałam, no ale on chyba to tak odebrał. Gdy o tym myślę, jak ona postąpiła, łzy cisną mi się do oczu. Nie chcę o tym myśleć. Mam teraz przy sobie Louis’a i jestem szczęśliwa.
-Hey, skarbie… Czemu płaczesz? – zapytał mój chłopak. Och, jak to ładnie brzmi. Ale zaraz. Łzy? Nie, nie. Tak nie miało być. Nie miałam płakać.
-Wspomnienia – wykręciłam się i wymusiłam uśmiech.
-Ach, no dobrze – przytulił mnie i chciałam tak pozostać już do końca moich dni. W jego silnych ramionach czułam się bezpiecznie i wreszcie czułam się potrzebna. Zaufałam wreszcie chłopakowi i mam nadzieję, że nigdy nie pożałuję tej decyzji. Od dawna tak dobrze się nie czułam przy nikim. Nawet Allan mi nie potrafił tego zapewnić. Wiem… Byłam zaślepiona jak cholera i widziałam w nim tylko to co najlepsze, a nie dostrzegałam jego wad. Wiele osób mi mówiło jaki on jest. Ostrzegali mnie, ale ja im mówiłam, że są po prostu zazdrośni. Byłam głupia, ale każdy „zakochany”, ale prawidłowe określenie to „zauroczony” widzi w swojej sympatii tylko to co najlepsze.
-To co będziemy robić? – zapytałam patrząc się w jego piękne oczy.
-A na co masz ochotę ? – zapytał bawiąc się moją dłonią.
-Hmm… może popcorn, cola i dobry film? – zaproponowałam, na co chłopak przytaknął. Nie mogliśmy iść do mini kina, bo do mamy przyszły koleżanki z pracy i oglądają jakieś romansidło ;D Więc wzięłam laptopa i podałam Louis’owi. Otwarłam folder, w którym są wszystkie filmy.
-Wybierz coś fajnego, kochanie – dałam mu buziaka, ale ten zażądał więcej. Ale ja kierowałam się do schodów.
-Ej! Ja chcę jeszcze jednego! Nie idziesz, chodź tu :) – zaprotestował leżąc na łóżku z wyciągniętymi rękami w moją stronę.
-Dostaniesz jak przyjdę…
-Nooo
-W dziubek haha – zaśmiałam się i poszłam na dół. Słyszałam tylko jak krzyczał „O nie! Tak to się nie bawię.”
Włożyłam popcorn do mikrofalówki, wyjęłam coca-colę z lodówki i z szafki szklanki. Podczas gdy popcorn się robił poszłam zajrzeć do mamy i jej koleżanek.
-O, hej córciu. No i jak? – zapytała odwracając się do mnie, a ja podeszłam do kanapy.
-Umm… dowiesz się już wkrótce – uśmiechnęłam się złowieszczo i dałam jej buziaka w policzek – okay, ja Wam nie przeszkadzam, a poza tym to popcorn już się chyba zrobił.
Wyszłam od nich i kierowałam się do kuchni. Wsypałam popcorn do miski, położyłam na tacę, obok postawiłam colę, szklanki i wzięłam jakieś ciastka. Ledwo weszłam z tym na górę, po drodze potykając się dwa razy. Tak, wiem. Ciapa ze mnie i tyle ;P
Weszłam do pokoju w całym kawałku. Wow! Jak mi się to udało ;D Położyłam wszystko na szafce nocnej i usiadłam obok chłopaka opierając się o ścianę.
-I jaki film wybrałeś ? –zapytałam nalewając nam coli, ale on się wcale nie odezwał. Spojrzałam na niego, a ten zrobił usta w „dzióbek” i pokazał na niego palcem. – Ach tak. Zapomniałam – uśmiechnęłam się i go pocałowałam. Ale na tym się nie skończyło. On chciał więcej. Odłożył laptopa na bok i przyciągnął mnie do siebie. W tamtej chwili już leżeliśmy, a nie siedzieliśmy. Okraczyłam go i siedziałam tak na nim podpierając się na rękach, całując go. Jego dłonie spoczywały na mojej talii. Czułam jego przyśpieszone bicie serca i przyśpieszony oddech. Czułam jak się uśmiecha, oznaczało to tylko, że jest szczęśliwy. Ja też byłam. Lepiej chyba być nie mogło. Lou się dźwignął i tym razem siedzieliśmy wtuleni w siebie. Spojrzałam w jego przepełnione szczęściem oczy. Wtuliłam się w jego tors i nic więcej nie potrzebowałam, ale zorientowałam się, że mieliśmy oglądać film. Tak też zrobiliśmy. Chłopak wybrał „O północy w Paryżu”. W połowie filmu Lou przerwał.
-Kiedyś Cię tam zabiorę i spędzimy tam najlepsze dni w naszym życiu.
-Aww… jesteś kochany – uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam.
Film był niesamowity. Spodobał mi się i jemu też. Skończyliśmy go oglądać o 21:00, a Kaji wciąż nie było. Zaczęłam się martwić. Ale Louis mnie uspokajał.
-Przecież jest z Zayn’em… Nic jej nie grozi
-No może i masz rację.
-Na pewno ją mam – uśmiechnął się do mnie
-Chcesz zostać na noc? – zaproponowałam
-A mógłbym ?
-Zaraz zapytam mamy, ale chodź ze mną – chwyciłam go za rękę i zeszliśmy na dół. Akurat wychodziły koleżanki mamy więc poczekaliśmy w salonie. Mama się odwróciła w naszą stronę i popatrzała najpierw na nas, a następnie na nasze splecione palce. Uśmiechnęła się.
-Czyli… - zaczęła. Spojrzałam na Louis’a , potem na mamę i jej przytaknęłam. Podeszła do nas i nas uściskała. Przedstawiłam ich sobie i od razu się polubili.
-Mamo, miałabym pytanie… - zaczęłam niepewnie, bo nie wiedziałam jak na to zareaguje. Spojrzała na mnie i zanim zdążyłam dokończyć to co chciałam powiedzieć, ona powiedziała.
-Tak, może – uśmiechnęła się, a ja podeszłam ją przytulić. – Chcecie coś zjeść?
-Ja nie jestem głodna, ale Lou? – tu skierowałam pytanie do chłopaka
-Ja też nie, dziękuję
-Okay, a Lou masz jakieś ubranie do spania? – zapytała moja mama. My się spojrzeliśmy na siebie, no ale oczywiste, że nie miał.
-Umm… ja mam taką większą koszulkę, to Ci mogę pożyczyć. – odparłam
-Dzięki – uśmiechnął się do mnie i mnie objął
-Noo, to wszystko jasne – powiedziała mama, a my wróciliśmy do mnie. Dałam mu tą koszulkę, a sama poszłam się wykąpać. Louis wziął prysznic w łazience na dole.
Założyłam <klik> i wyszłam do pokoju. Na łóżku już siedział Lou.
-Mam rozumieć, że to serce będzie dla mnie? – zapytał szeroko się uśmiechając
-Nie… - posmutniał – Ono już należy do Ciebie – uśmiechnęłam się do niego, a on mnie do siebie przyciągnął.
-Cieszę się myszko :)
-Umm… Ale wiesz. Takie pieszczoty pozostawmy jak mojej mamy nie będzie w domu – zaśmiałam się, a on ze mną
-Dobrze, dobrze. A właśnie. Gdzie będzie spała Ariel? – o matko! Kompletnie o tym zapomniałam. No ale mamy jeszcze tyle pokoi w domu, że może spać, w którym będzie chciała. Noo, o ile tylko się zjawi tutaj.
-Umm… coś się wymyśli. Ale mam do Ciebie prośbę.
-Jaką ? –zapytał kładąc się na łóżku podpierając się na ręce.
-Czy możesz zadzwonić do Zayn’a? Martwię się o nią. Bo co jeśli oni się pokłócili, ona wyszła, ale już od tamtego czasu nie wróciła?
-Nie pisz czarnych scenariuszów – oznajmił i wskazał miejsce obok siebie. Usiadłam obok, a Lou zadzwonił do Zayna. – Halo? No siemasz „Bradford Bad Boy!”. Słuchaj mam pytanie. Lisa się martwi i poprosiła mnie bym do Ciebie zadzwonił. Jesteś teraz z Ariel? Aha. No dobra. Na razie.
-No i co powiedział? – zapytałam zaciekawiona.
-Powiedział, żebyś się nie przejmowała. Wynajęli pokój w hotelu. Nie mógł dużo mówić na ten temat bo Ariel jest na Ciebie wkurzona, ale korzystając z okazji, że bierze teraz kąpiel, to powiedział mi, że ona nie chce się do Ciebie na razie odzywać i dlatego nie chciała dziś nocować u Ciebie, bo chce sie przespać z tą myślą.
-Ahaa… - ta wiadomość mnie zasmuciła. Własna przyjaciółka od serca. Znamy się od urodzenia… Naprawdę mi przykro z tą myślą.
-Lisa, nie przejmuj się. Będzie dobrze – przytulił mnie, a mi ulżyło, ale widziałam, że on wciąż myślami jest gdzieś indziej, ale boi się powiedzieć o co chodzi. Zmartwiło mnie to, bo już się zastanawiałam czy to ja zrobiłam jakiś błąd czy coś. Przecież on chyba mi ufa… Albo nie (?)
-Louis… - zaczęłam
-Tak? – spojrzał się na mnie, ale wciąż był myślami w odległym świecie
-Czy ty mi ufasz?
-No pewnie, że tak. Czemu miało by być inaczej.
-No nie wiem… Tak myślałam.
-Oj… wszystko jest w jak najlepszym porządku – pocałował mnie w czoło, ale to mi nie wystarczało.
-Ale powiedz mi. Coś się stało, tak?
-Nie… - zawiesił głos. Wtedy już wiedziałam, że jednak coś jest na rzeczy.
-Louis, widzę, że coś Cię gryzie. Powiedz mi o co chodzi. – poprosiłam siadając mu na nogach tak, by być do niego przodem
-No dobrze… Chodzi o to, że serce mi pęka na myśl, że tak traktuję najlepszego przyjaciela. Wiem jak Cię kocha, a to JA jestem z Tobą.
-Ale już z nim rozmawiałam dziś. Wszystko jest w porządku – uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka w policzek
-Rozmawiałaś z Harry’m?! – zapytał zaskoczony, a moje zaskoczenie było jeszcze większe.
*********************************
I jak ? ;D
Podoba Wam się potoczenie spraw? :)
Piszcie w komentarzach, co o tym sądzicie <33
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Że co z Harry'm ?! Że trzech ma ?! To właśnie o to mi chodziło, że mi wszystko opadło ;p Jojo LEKKI szok przeżyłam ! Takie LECIUTKI, ale co tam ;p Nie no zakończenie na siódemkę plus i ja chcę 9 !
OdpowiedzUsuń