„Kiedy widzę, jak inni cierpią, jest to tak, jak gdyby cierpieli oni za mnie.”
- Karl Theodor Jaspers
-Słucham? – zapytałam zaskoczona
-No bo powiedziałaś, że z nim rozmawiałaś.
-Ty… Ty mówisz, że to Harry jest we mnie zakochany? – zapytałam patrząc się na ścianę za nim, próbując sobie to wszystko poukładać. Harry, kuchnia, spotkanie, komplementy, dobro, zaczepki, buziaki… To wszystko. Niee, to już przesada. A co jeśli przeze mnie się zespół rozpadnie? Nie może do tego dojść. Chyba nadszedł czas by oni sobie wszystko wytłumaczyli.
-No tak. Ale to w takim razie, jeśli o tym nie wiedziałaś, to z kim dziś rozmawiałaś? – zapytał odwracając moją twarz w swoją stronę.
-No bo… Jak poszłam na spotkanie z Liam’em, to on mi się do czegoś przyznał.
-On też? – zapytał z bólem w oczach
-Tak… A znowu Ariel mi mówiła, że Harry robi do mnie maślane oczy…
-No bo tak jest – powiedział uśmiechając się do mnie.
-Liam’owi powiedziałam, że nic do niego nie czuję i, że jest dla mnie jak brat…
-A Harry? Czujesz coś do niego? – zapytał dotykając moich dłoni
-Nie wiem… - zawiesiłam głos
Tak szczerze, to nie wiem czy czuję coś do Harry’ego. No bo… gdy jestem koło niego, gdy się wygłupiamy, to czuję się dziwnie szczęśliwa. Albo wtedy co poszedł specjalnie dla mnie na London Eye. Zmokliśmy, ale liczyła się dla nas tylko tamta chwila. Ale… czuję się teraz okropnie. Jestem z Louis’em i nie mogę mu teraz tego zrobić, ale może właśnie popełniłam błąd. Może jestem znów tylko zauroczona Lou? Nie chcę potem cierpieć, bo co jeśli nie wyjdzie mi z Tomlinson’em i gdy Harry znajdzie sobie dziewczynę, a się okaże, że ja tak naprawdę kocham Harry’ego ? Czuję się teraz paskudnie ! Nienawidzę siebie!!!
Wybuchłam płaczem…
-Ej, skarbie. Co się dzieje? – zapytał mój chłopak. – Nie płacz, proszę. – spojrzałam na niego i łzy mi pociekły po policzkach. Poczułam coś dziwnego w duszy. Coś co mi mówi, że… Że tak naprawdę nie wiem czego chcę, że nie jestem gotowa. No i może czas zadać sobie to pytanie: Czy kocham Louis’a? Czy coś czuję do Harry’ego?
Wtuliłam się w chłopaka i chyba usnęłam. Obudziłam się dopiero nad ranem. Nie chcąc budzić Lou wstałam po cichu, wyszukałam ubrania w garderobie <klik> . Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam, że chłopak już nie śpi. Spojrzałam na niego z oczami pełnymi łez. Nic nie mówiąc poleciałam na dół. Wybiegłam na dwór i siadłam na kamieniu przed domem. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Poczułam jak ktoś siada obok mnie.
-Lou… - zaczęłam
-Cii… Nie płacz – powiedział i mnie przytulił. – Rozumiem Cię. To jego kochasz. Nie mnie. A myśl, że razem będziecie szczęśliwi mnie też uszczęśliwia. – pocałował mnie i odszedł… Po prostu poszedł. (od aut. Był już ubrany w swoje ubrania ;D chłopakom to wiele czasu nie zajmuje :P ) Zrobiłam mu tyle przykrości. Dałam mu głupią nadzieję, że będziemy razem szczęśliwi, ale dobrze wiemy, jaka ja jestem. Straciłam go.
-Louis! – wołałam. Zeszłam z kamienia i zaczęłam za nim biec. – Lou! – krzyczałam, ale on szedł przed siebie nie reagując na nic…
*Louis*
Postanowiłem odejść, zniknąć z jej życia. Nigdy się w nim nie pojawić. Chcę zapomnieć o tym co się wydarzyło. O tych pocałunkach i o jej cieple. Wołała mnie, ale nie chciałem się odwracać. Chciałem z tym zostać sam. Szedłem chodnikiem kopiąc jakiś kamień. Usłyszałem podjeżdżające auto.
-Louis, stary ! Wsiadaj, jedziemy do domu. – nie spojrzałem się na rozmówcę, ale wiem, że to był Zayn. Nie reagowałem na nic. – Ej, Lou. Co się dzieje? – ja szedłem, a on jechał. Po chwili nie wytrzymałem. Przystanąłem i kopnąłem słup. Zabolało. Jęknąłem tylko i poszedłem dalej. Słyszałem tylko jak jakaś dziewczyna - zapewne Ariel – mówiła, żeby mnie zostawili, bo coś jest nie tak. Odjechali, a ja tak szedłem. Po dwudziestu minutach dotarłem do naszego wspólnego domu, gdzie mieszkamy z chłopakami <klik> . Niall grał na Play Station z Harry’m, Liam przeglądał jakieś czasopismo, a Zayn rozmawiał z Ariel. Trzasnąłem drzwiami jak najmocniej się dało. Nie zrobiłem tego by zwrócić na siebie uwagę, czy ze złości. Zrobiłem to ze smutku jaki mnie przepełniał… Poszedłem do siebie i siadłem na łóżku chowając twarz w dłoniach. Byłem załamany. Nie wiem czym… Czy to sprawił fakt, że jednak Harry jest lepszy ode mnie. Czy może to, że dziewczyna, na której mi tak zależy nie wiedziała co tak naprawdę do mnie czuje. Nie wiedziałem co o tym myśleć.
Siedzę tu już chyba od dobrej godziny. Usłyszałem pukanie. Nie chciałem z nikim teraz rozmawiać, ale niestety z tego wszystkiego zapomniałem zamknąć się na klucz. Wszedł Harry. Coś do mnie mówił, ale nawet się na niego nie spojrzałem. Jedyne co wtedy zrobiłem to się do niego przytuliłem. Może uznacie mnie za totalnego frajera, bo przytulam kumpla, ale to właśnie na niego zawsze mogłem polegać, a on na mnie. Jesteśmy dla siebie jak bracia. Oczywiście z wszystkimi chłopakami jesteśmy dla siebie braćmi, ale to właśnie z Harry’m mamy taką niepowtarzalną więź, która nas trzyma i będzie nas trzymać, nawet jeśli wszystko miało by się walić.
-Louis… Już wszystko wiem. – powiedział po chwili ciszy. Otarłem łzy i spojrzałem na niego. A on dokończył. – Jakiś czas temu, chwilę po tobie przyszła Elisabeth. – na jej imie, spłynęła mi jedna łza. – No i poprosiła mnie na bok. Powiedziała mi, że wie o moim uczuciu do niej no i nie wie jak się ma teraz zachować, bo nie chce nas rozdzielać. W sensie, że mnie i Ciebie. Powiedziała, że nie chce się wpieprzać w naszą przyjaźń i nie pozwoli by to zaważyło na czymkolwiek, więc nie wie co ma zrobić, bo szanuje i Ciebie i mnie tak samo… - wtedy weszła właśnie ona.
-Harry, zostawisz nas na chwilę samych ? – poprosiła. Ja tylko siedziałem na ziemi oparty o łóżko z podkulonymi nogami i przyglądałem się temu wszystkiemu. Tak wiem, że siedziałem na łóżku, ale jakoś z niego „zszedłem”. Hazza wyszedł, a ona siadła obok mnie.
-Louis, słuchaj. Nie chcę tego kończyć, bo zależy mi na Tobie, ale na razie chcę zostać z tym sama i uporządkować to wszystko. Zrozum, wczoraj się dla mnie za wiele wydarzyło. Najpierw ty, potem Liam, a na końcu się dowiedziałam o Harry’m. Wciąż mam mętlik w głowie i nie wiem co robić. Nawet już nie wiem jak się nazywam! Ale proszę daj mi czas. Muszę to wszystko przeczekać. Zastanowić się na spokoju, no i zrozumieć moje uczucia. Czy to Ciebie nimi darzę, czy Harry’ego.
Słuchałem tak co ona mówi no i może faktycznie. Ja chyba też popełniłem w tym błąd, bo mogłem nie pozwolić póki co na cokolwiek. Może mogłem się nie ujawniać? To tylko ją dobiło. A jeszcze wcześniej się pokłóciła z najlepszą przyjaciółką. Ona ma racje.
Ostatni raz ją pocałowałem, a ona potem mnie przytuliła.
-Wszystko w porządku? – zapytała z troską
-Tak – odpowiedziałem i po raz pierwszy od rana się szczerze uśmiechnąłem
-Przepraszam, że tak wyszło – dopowiedziała, ze spuszczoną głową.
-Nie. To ja Cię przepraszam. Nie pytaj dlaczego, bo ja wiem jaki jest powód. – uśmiechnęła się i zeszliśmy na dół. Wszyscy robili to co przedtem, tylko spojrzeli się na mnie i na Lisę, no a potem na Harry’ego nie wiedząc o co chodzi. No i się nie dowiedzą, bo to nie jest warte ujawniania…
*Elisabeth*
Siedliśmy na kanapie obok Niall’era i Hazzy. Ariel zmierzyła mnie wzrokiem, a Liam się mi przyjrzał i poprosił na słówko. Tym razem wzięliśmy resztę chłopaków oprócz Zayn’a. Z nim później porozmawiają chłopcy, a ja z Ariel.
-My idziemy… umm – nie wiedział co powiedzieć Liam
-Po żelki! – krzyknął uradowany Niall
-No i marchewki! – dodał z zacieszem Lou
-Taaaak ! Woohoo ! – za kibicowaliśmy sarkastycznie z Harry’m aż się wszyscy zaczęli z nas śmiać. Poszliśmy na taki spacerek. Co prawda w przeciwną stronę od sklepu, w którym znajdują się najlepsze marchewki i ulubione żelki Niall’era, ale nie chodziło nam o te rzeczy, tylko o to by w spokoju porozmawiać. W drodze opowiedzieliśmy z Liam’em reszcie o co chodzi. Zgodzili się z nami, że to może być ryzykowne, a wtedy moje i Louis’a spojrzenia się spotkały. Bo my właśnie wylądowaliśmy w takiej o to sytuacji. Postanowiliśmy, że ja pogadam na spokoju z Ariel, tylko najpierw musimy się pogodzić, co nie będzie takie proste znając ją. Zniknęliśmy na dwie godziny, ale chodziliśmy jakimiś bocznymi uliczkami, siedzieliśmy w parku, a potem wróciliśmy do domu. Gdy weszliśmy to na kanapie siedzieli wkurzeni Zayn z Kaji.
-Eee… o co chodzi? – zapytał niepewnie Niall
-O nic o nic… gdzie macie te żelki i marchewki? – zapytał z pretensjami Zayn
-Yy… skończyły się… ! – powiedział z żalem Harry, a Niall z Louis’em udali płacz.
-Niee, moje marchewki ! – krzyknął i opadł na ziemię.
-Co mi po twoich marchewkach! Ja chcę żelki! Łee – zaczął płakać Niall’er i wylądował obok Louis’a.
-Skończcie!!! – krzykną nieźle wkurzony Zayn.
Chłopcy szybko wstali, a my nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Podszedł do nas Malik i z nożami w oczach zaczął
-Skończcie wreszcie kłamać – wysyczał przez zęby – Wiemy co tu jest grane. Nie było was tyle czasu to poszliśmy za wami, ale was w sklepie nie było. Pomyśleliśmy, że gdzieś jeszcze poszliście, więc poszliśmy do parku, gdzie zobaczyliśmy was. Obgadywaliście nas. Wiecie jak się wtedy poczułem?! Jak szmata! – krzyknął na chłopaków. – Do Ciebie nic nie mam, więc proszę odejdź na bok – tutaj skierował się do mnie. Popatrzałam na Liama i resztę. Harry kiwną mi ręką bym się odsunęła. Wiedziałam, że z tego nie wyniknie nic dobrego.
-Zayn… wyluzuj. To dla Twojego dobra – uspokoił go Niall
-Mojego dobra ?! Czy ty się w ogóle słyszysz?! Nie widzisz, że jestem szczęśliwy? Ariel i ja się kochamy i Wam nic do tego!
-Ale sam dobrze wiesz, że cierpisz przez dziewczynę jak Cie skrzywdzi. Nie chcieliśmy by tak było i tym razem. Zayn, zrozum nas – dokończył Horan.
-Ale tak nie będzie. – spojrzał się na dziewczynę, a ona do niego podeszła i go pocałowała. Coś mi nie pasowało. To nie była ta sama Ariel co kiedyś. Coś mi w niej nie pasowało. Wyszłam z domu z hukiem zatrzaskując drzwi. Wyleciał za mną Niall, a reszta próbowała złagodzić sytuację w domu.
-Ej, poczekaj! – krzyczał za mną. Zatrzymałam się i poczekałam, aż dojdzie do mnie.
-Nie poznaję jej – odparłam wpatrując się w pustą przestrzeń przed sobą.
-Wiem co masz na myśli. Ja też nie poznaję Zayn’a. Wiem, że kiedyś był tym „bad boyem” no ale on sam się nam przyznał, że to było już dawno temu i chce zapomnieć o tym. Ale co się teraz stało? Agresywny i… nie ten sam nasz DJ Malik. – chłopak posmutniał. Przytuliłam go.
-Co się z nimi stało… - powiedziałam szeptem, a Niall się we mnie wtulił. On jest bardzo uczuciowym chłopakiem. Jest dla mnie jak brat. Od początku dla mnie taki był.
Siedzieliśmy w ciszy na trawniku, aż usłyszeliśmy głośny trzask w domu i krzyk Ariel i Harry’ego. Szybko polecieliśmy zobaczyć co się stało. Gdy weszliśmy do domu, to zamarłam. Louis leżał w szkle, upadł lub ktoś go popchnął na szklany stolik. Podbiegłam do niego, ale był nieprzytomny. Szybko zadzwoniłam po karetkę. Usłyszałam jak Niall do mnie krzyczy by przywieźli dwie, bo Liam się nie rusza i nie czuje tętna. Harry rzucił się na Zayn’a, gdyż ten go zaatakował. Nie sądziłam, że Malik może być tak silny. Ariel tylko stała i nic nie robiła. Czułam się jakby mijały godziny. Louis się wykrwawiał, a Liam stracił tętno…
**********************
I jak emocje? Przepraszam za to wszystko, ale myślę, że to przez piosenki, które słuchałam. To chyba one wywołały u mnie wenę z takim scenariuszem. Pisane przy (kliknięcie w tytuł otwiera YouTube) :
-Mandy Moore – Only Hope
-Meghan Nicole – B-e-a-utiful
-One Direction – Another World
-One Direction – Moments
-One Direction – Forever Young
-Pink – Bridge Of Light
-Remady ft. Manu-l – The Way We Are
-Westlife – You Raise Me Up
-Within Temptation – All I Need
-A Fine Frenzy – Almost Lover
O ty kur** ! Jprdl ! Ej no przesadziłaś z tym rozdziałem ! Jak to Liam nie miał tętna ?! jak to Lou się wykrwawiał ?! Ej no ! Z nie lubiłam Zayn'a no ! grrrr....nie zasnę spokojnie tej nocy przez ten rozdział !
OdpowiedzUsuńCzy mi się podoba ? Jasne, że tak ! :D Ale no kurde....dawaj szybko nn !