„Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los.”
– Paulo Coelho
-To, o której macie samolot? – zapytała Kaji
-O 20:00, więc na lotnisko pojedziemy już o 18:00, bo zanim tam dojedziemy to trochę minie, a jeszcze trzeba przejść przez odprawę, to sporo czasu zajmie. – wsłuchałam się tak w ich rozmowę i zastanawiałam się czy ja kiedyś będę mieć takie szczęście. Czy poznam chłopaka, który mnie pokocha pomimo moich wszystkich wad. Czy mnie będzie kochał do końca. Nie chcę znów cierpieć…
-Lisa! Znów się zamyśliłaś ? – zapytała Ariel
-Tak, przepraszam.
-Ostatnio jesteś jakaś nieobecna
-Daj jej spokój córciu. Może ma jakieś problemy – powiedziała ciocia, a ja na nią się spojrzałam i dopiero dotarło do mnie to co ona powiedziała.
-Nie nie… Myślę, że to z przemęczenia – szybko odpowiedziałam i wstałam z sofy. Jej rodzice już wychodzili, bo jeszcze chcieli na spokoju posprawdzać czy mają wszystko i czy gaz wyłączony no i alarm chcą ustawić, więc Ariel nie będzie miała wstępu do domu przez miesiąc. Ale halo halo. Ona ma ubrania tylko na dwa tygodnie. – A co z Twoimi ciuchami? – zapytałam wciąż w transie.
-No właśnie teraz pojadę z rodzicami. Czy ty w ogóle nas słuchałaś? – zapytała z pretensjami
-Przepraszam! – krzyknęłam i uciekłam z płaczem do swojego pokoju.
Za dużo się ostatnio dzieje w moim życiu. Każdy czegoś ode mnie oczekuje. Koniec roku szkolnego był dla mnie koszmarem. Niby minęły od tego dwa tygodnie, ale dla mnie to jest jakby wszystko zdarzyło się wczoraj.
*Rozdanie świadectw. Pożegnanie z rówieśnikami. I ten nieszczęsny powrót do domu. Wracałam akurat sama. Ariel musiała wyjść wcześniej, bo źle się poczuła. Wracałam na nogach, bo była piękna pogoda. Słońce prażyło niemiłosiernie, ale mi nie przeszkadzało. Pozwoliłam słońcu zatrzymywać swoje promyki na moim ciele. Szłam dumnie przed siebie spoglądając na moje świadectwo. Z każdego przedmiotu miałam B (od aut. Odpowiednik polskiej piątki) ale tylko z jednego przedmiotu, jako jedyna z klasy, dostałam A (od aut. Odp. PL szóstki). Wtedy się zaczęło. Gdy tylko klasowa elita się o tym dowiedziała, to już wiedziałam, że jest po mnie. Ale olałam to i wracałam spokojnie do domu. Ale wtedy – Mark, klasowy głąb i baseball’ista dorwał mnie w połowie drogi. Zaciągnął mnie do parku i tam już czekała Mandy – cheerleader’ka, ze swoją świtą. Dostałam od niej w twarz. Próbowałam się bronić, ale co ja słaba Elisabeth mogę zrobić. Postawić się? Na pewno. Wtedy bym oberwała jeszcze gorzej, w końcu było tam sześć osób. Dostało mi się za to, że mam najlepsze oceny z klasy, ale dla mnie zawsze najważniejsza była nauka, bo chcę – w przeciwieństwie do tych frajerów – coś osiągnąć w życiu i stać się kimś. Oni może i teraz są popularni i mają wiele, ale młodość z czasem przeminie i wylądują na ulicy bez żadnego wykształcenia.
Korzystając z okazji, gdy oni się ode mnie odwrócili ja zdjęłam sznury z rąk i uciekłam do domu. Wróciłam z płaczem. Mama tylko chciała wiedzieć co się stało, ale nie powiedziałam jej. Nawet Ariel tego nie wie*
Nigdy nie miałam łatwo, ale ja się nie poddaję. Próbuję tylko to przetrwać i z dnia na dzień staję się silniejszą osobą, ale w środku wciąż jest mała dziewczynka, która boi się samotności.
Usłyszałam pukanie. Tak, siedzę oparta o drzwi łazienki i płaczę.
-Elisabeth, przepraszam Cię. Naprawdę. Nie chciałam Cię skrzywdzić. Błagam, otwórz mi drzwi. Elisabeth. Ej, mała. Porozmawiajmy. – nie przestawała pukać. – Kiciu, otwórz – To co teraz powiedziała, mnie ukłuło. Już dawno nikt tak do mnie nie powiedział. Ostatnim razem kiedy to słyszałam, to mówił do mnie tak tata. No i wspomnienia znów powróciły. Ale już nie miałam siły więcej płakać. Odsunęłam się od drzwi i je otwarłam.
-Elisabeth – powiedziała moja przyjaciółka i siadła obok mnie mocno mnie przytulając. Nie mówiłyśmy nic.
-Już okay. – wytarłam mokre policzki – jedź do siebie po rzeczy.
-Na pewno ? – zapytała odgarniając kosmyki włosów z mojej twarzy.
-Tak – wymusiłam uśmiech, a ona posłała mi buziaka i krzyknęła coś w stylu, że zaraz będzie.
Wzięłam długą kąpiel i akurat jak wyszłam spod prysznica to przyjechała Ariel ze swoimi gratami. Była już 16:00 więc i ona wzięła prysznic i skierowałyśmy się do mojej garderoby <klik> Wzięłyśmy ubrania, które wcześniej wybrałyśmy i gdy już byłyśmy w nie ubrane zorientowałyśmy się, że obie jesteśmy ubrane na niebiesko. Ja wybrałam taki zestaw <klik> Taki zwyczajny, wiem. A Ariel postawiła na więcej dodatków <klik> . Lekko się pomalowałyśmy, a włosy pozostawiłyśmy rozpuszczone. Wyszłyśmy do części ogrodu gdzie będziemy robić grilla <klik> i w altance rozłożyłyśmy napoje, jedzenie, rozwiesiłyśmy lampki na dachu i położyłyśmy na krajach parkietu. Głośniki ogrodowe podpięłyśmy do mojego iPad’a, a potem się włączy muzykę. Do przyjścia chłopaków było jeszcze 10 minut, więc siadłyśmy sobie na mostku i czekałyśmy na nich. Wreszcie zobaczyłam jak chcą wjechać autem na plac, więc zeszłyśmy na ulicę, by mogli wjechać nie potrącając nas przy tym. Wysiedli z jakimiś pakunkami.
-Ej, co to jest ? – zapytałam, gdy już wszyscy wysiedli
-No nie wypadało tak przyjść z pustymi rękoma. Jestem Liam – przedstawił mi się wysoki brunet i uśmiechną się do mnie.
-Cześć, jestem Elisabeth, ale mów mi Lisa – odwdzięczyłam mu się uśmiechem i chciałam wziąć kilka toreb.
-Pozwól, że ja to wezmę – odebrał ode mnie zakupy brązowooki chłopak.
-Ty pewnie jesteś Zayn. Przepraszam, że taka nieobeznana jestem, ale ja nie żyję światem sław – uśmiechnęłam się do niego, na co on się zaśmiał.
-Tak, to ja. No i nic się nie stało. Nawet to fajnie tak usłyszeć od kogoś, że nas tak dobrze nie zna.
Ariel chyba się z wszystkimi zapoznała i kierowała ich w stronę ogrodu.
-Poczekajcie! Wypadła wam… - nie zdążyłam dokończyć bo blondyn zjawił się koło mnie w tempie ekspresowym.
-MOJA – dał nacisk na to słowo – paczka żelków. – na początku się go przeraziłam, ale jego twarz zaraz się rozpogodziła i podał mi rękę. – Jestem Niall i miło mi Cię poznać.
-Hej, jestem Lisa – uśmiechnęłam się do niego i dołączyliśmy do reszty.
Zakupy odłożyliśmy na stół i wszystko porozkładaliśmy. Harry z Lou dali mi radę, żeby lepiej nie tykać się jedzenia Niall’a bo może zaatakować. Zignorowałam to ostrzeżenie, chociaż mówili bardzo poważnie.
-To co, rozpalamy tego grilla? – zapytał Zayn, a wszyscy uradowani przytaknęli mu.
Chłopcy zajęli się pieczeniem kiełbasek, a ja z Ariel poszłyśmy do kuchni po przyprawy, szklanki i takie dodatki do kiełbas.
-Masz bardzo ładny ogród – powiedział Niall oglądając się w około.
-Dziękuję, moja mama go zaprojektowała.
-Projektuje ogrody?
-Tak, no i właśnie dlatego też wyjechała na dwa tygodnie.
-No tak. Praca nie zna granic.
-Właśnie… - powiedziałam zamyślając się.
-Umm… pokażesz mi gdzie tu jest łazienka? – zapytał lekko zawstydzony
-Pewnie, chodź. – poszliśmy do mojego domu i pokazałam gdzie ma się kierować, a ja wróciłam do towarzystwa.
Ariel już była w swoim świecie i – jak to ona – flirtowała z Zayn’em. Stałam tak przez jakąś chwilę i się im przyglądałam uśmiechając się.
-Pasują do siebie, prawda? – zapytał Liam podchodząc do mnie z dwoma szklankami coli z lodem.
-Tak, ładnie im razem.
-Przejdziemy się ? – zapytał, a ja się zgodziłam i spacerowaliśmy po moim ogrodzie. – Wiesz… Mam takie pytanie.
-Jakie?
-Czy twoja przyjaciółka ma chłopaka?
-Ariel? Nie. A czemu pytasz? – zapytałam biorąc łyk coli
-No bo martwię się o Zayn’a. – wsłuchałam się w to co chciał mi powiedzieć Liam. – On szuka wciąż tej jedynej i przez to za szybko się angażuje. Najgorzej bywa gdy zakocha się w zajętej dziewczynie. I nie chcę by znów cierpiał.
-Aha, czyli chcesz bym porozmawiała z Ariel?
-Tak. Znaczy chodzi mi o to, czy ona go chociaż lubi itp., bo jeśli jednak nic nie poczuje do niego, to żeby on nie robił sobie zbytnich nadziei. Ale nie mówię, żebyś już teraz wypytywała. Nie. Ale tak gdzieś za miesiąc. Jak się lepiej wszyscy poznają.
-Rozumiem – uśmiechnęłam się do niego i wróciliśmy do towarzystwa.
-Noo, jedzonko już gotowe – oznajmił Harry, a Niall już siedział przy stole. Tyrpnęłam lekko Harry’ego, na co on się do mnie odwrócił i uśmiechnął.
-Czy Niall zawsze miał taki apetyt? – zapytałam go przekładając kiełbasy z grilla na talerz.
-Tak, odkąd tylko go znam, to zawsze był takim głodomorem. Nie wiem jak w dzieciństwie, ale teraz to jak widać – chłopak się zaśmiał i podeszliśmy z jedzeniem do stołu.
Wszyscy zjedli z apetytem i nic nie zostało. Poszłam do domu, by podpiąć iPad’a i za mną zjawił się Louis.
-O hej – popatrzałam się na niego uśmiechając się
-Co robisz? – zapytał chwiejąc się na nogach raz do przodu, a raz do tyłu. Co w niego wstąpiło ^^.
-Próbuję włączyć muzykę, ale nie słyszę by leciała z głośników.
-A pogłośniłaś? – zapytał siadając na schodku wyżej. W przejściu między salonem, a dobudówką mamy schody <klik> .
Po prawej są drzwi do sypialni mamy a na lewo są szklane drzwi do wyjścia na ogród.
-No tak. W iPad’zie jest na full’a, a głośniki są w połowie głośności. Zresztą zobacz.
-Podszedł do ściany, na której znajdował się monitor z ustawieniami głośników, głośności i z wyborem muzyki. W każdym pokoju znajduje się takie coś. Mądra rzecz, co nie?
-Aa… już wiem o co chodzi.
-No o co ?
-Gdzie masz kabel zasilający wszystkie głośniki w domu?
-Umm… W piwnicy, a co?
-Wskazuje na to, że jest odłączony.
-Ahaa, to poczekaj. Zaraz wracam.
Poszłam do piwnicy i tak jak mówił Lou. Kabel nie był podpięty do gniazdka. Szybko go załączyłam i pobiegłam na górę.
-No i działa – powiedział uśmiechając się
-Dziękuję! Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła – zaśmiałam się i poszliśmy do reszty.
-Co wy tak długo tam robiliście ? – zaczął się dopytywać Zayn.
-A co Cię to interesuje, pewnie się całowali – powiedział Niall i wybuchną śmiechem, a Lou się na niego rzucił. Niall go ugryzł a Louis Niall’a. Co za dzieciaki.
-Czy ma ktoś popcorn? – zapytał Harry
-Mam! Idziemy go zrobić? – zapytałam ze śmiechem
-No pewnie!
Poszliśmy do kuchni i wstawiliśmy popcorn do mikrofalówki. Ale, że jeden nie starczy na siedem osób, to musieliśmy zrobić pięć paczek.
-No to co u Ciebie słychać Elisabeth – zapytał opierając się o blat.
-A jakoś leci. Powoli, ale leci – uśmiechnęłam się wyjmując rozgrzane opakowanie z popcornem – Auu – syknęłam z bólu.
-Poczekaj, ja to zrobię – przesunęłam się mu i on go wyjął i wsypał do miski i włożył kolejną paczkę. Gdy tak się na niego spojrzałam, to zobaczyłam w nim coś co mnie oczarowało. Nie wiem co, ale to było coś wspaniałego. – Czemu mi się tak przyglądasz? – zapytał odwracając się do mnie.
-Sama nie wiem, tak bez powodu. – uciekłam ze wzrokiem i zaczęłam podjadać popcorn. W tym momencie widziałam kątem oka jak Harry się do mnie przybliża. Przecież on nie zamierza mnie chyba pocałować. Dźwignęłam wzrok na niego, a on był coraz bliżej. Mnie zamurowało i nie wiedziałam co zrobić. On już był tylko kilka centymetrów ode mnie. No i wtedy zrobił coś, czego nie podejrzewałam, że zrobi.
*******************
No i jest ;D Pomyślałam, że rozdziały będę dodawać tak co 3-5 dni. Oczywiście piszę je już do przodu, więc rozdział 5,6 i 7 już jest od dawna ;]
Co sądzicie o tym rozdziale ?
Wreszcie jest już 1D, więc będzie się działo teraz więcej :)
Humilie: No i wreszcie masz ten swój grill ;D
Hmm, zrobił coś czego nie podejrzała czyli jej nie pocałował tak ? Czy ja już dziwnie funkcjonuje ? O.O
OdpowiedzUsuń'tyrpnęłam' WTF ! Co to za słowo wgl. ? O.O
Haha, a to z żarciem Niall'a rozwala :D Tylko się decyduj z kim ma być Lisa i mi powiedz, bo nie wyłapuje tutaj ;p
Rozdział mi się mega podoba i masz tutaj opisy co mi się podoba ;]
[gotta-be-you]
Raczej pocałował co nie ? ;>
UsuńNo jak to co za słowo. Kuksańca mu dała haha
No wiesz... chodzi o zagmatwanie opowiadania, pało ;D
Dalej się dowiesz z kim będzie ;]
Haha no, ale napisałaś, że się nie spodziewała tego co zrobi, a ona myślała o tym, że ją pocałuje O.O
OdpowiedzUsuńhaha to pisz po polsku tak jak ja ;]
Uhu,uhu! Zajebiszczy rozdział! Pisz dalej! :*
OdpowiedzUsuń