„Ale kiedy patrzę na ciebie nigdy nie mogę być odważny, bo ty sprawiasz, że moje serce zaczyna bić szybciej… „ - One Direction „One Thing”
-Dojadą, nie przejmuj się tak – Ariel mnie objęła i tak się patrzałyśmy jak krople deszczu spływają po szybie. Płynęły tak szybko jak życie człowieka. Jedna kropla spływa prosto w dół, ale nagle coś na nią wpływa i zmienia decyzję, zmienia kierunek. I idzie „pod prąd”. Tak samo jest z naszym życiem. Przez całe życie szukamy naszego kierunku, który będzie nam towarzyszył do końca naszych dni. Ale wystarczy jedna osoba, jedno wydarzenie, by wskazać nam to co tak naprawdę kochamy i to kim się staniemy. Na to mają wpływ nasi przyjaciele i rodzina, którzy znają nas jak mało kto. Kochają nas i wspierają przy wyborach. Tych dobrych jak i tych złych. Gdy upadniemy, pomogą nam się dźwignąć i iść dalej.
Właśnie poznając chłopaków, dostrzegłam ile tak naprawdę mnie ominęło, przez udawanie kogoś innego. Oni żyją pełnią życia i nie zważają na jakieś drobne potknięcia. Śmieją się z własnych błędów i wyciągają z nich wnioski. Nie warto się zamartwiać tym co nie wychodzi, tylko stanąć na nogi i pokazać wszystkim, że jesteśmy silni i, że damy radę. Mamy w sobie tą siłę i dlatego nie warto się poddawać! (od aut. Wiem, że się rozpisałam, ale tak mnie natchnęło. Akurat przy tym w kółko słuchałam „I Should Have Kiss You”. )
-To co dziś robimy ? – zapytała mnie moja przyjaciółka – Nie ma pogody, więc mo…
-Coś głupiego! – wyskoczyłam przerywając jej.
-Słucham ? – zapytała, nie wierząc w to co usłyszała
-No tak, coś czego nigdy jeszcze nie zrobiłyśmy. Chodźmy na miasto. I tak, w tą ulewę. Zmoknijmy jak kury, kupmy sobie wielkie lody i zjedzmy je siedząc w parku na mokrej ławce. Wytarzajmy się w błocie, bawmy się jak małe dzieci! – byłam bardzo podekscytowana. Wstąpiło we mnie tyle energii, że nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Miałam ochotę zaszaleć, wreszcie się wybawić za te wszystkie ciężkie dla mnie lata.
-Czy ty siebie słyszysz? – zaśmiała się Kaji siadając przy laptopie.
-Owszem. No i chcę wsiąść do London Eye i zobaczyć jak wygląda miasto w trakcie ulewy. Tak z samej wysokości. – z braku tchu padłam na sofę i się rozmarzyłam. Kątem oka zobaczyłam, że przyjaciółka coś pisze na twitter’ze, ale ja wciąż byłam we własnym świecie.
-Tak, a potem być chorym. – powiedziała patrząc się na mnie tak, jakby to co chcę zrobić było głupim pomysłem. No może i nie był zbyt rozsądny, ale ja chciałam to zrobić.
-No pozwól mi zaszaleć ! – zaczęłam ją błagać.
-Rób jak uważasz, ale ja się na to nie piszę.
-No to, see yah! – i wypędziłam tak jak byłam ubrana na miasto. Biegłam ile sił w nogach, ale uznałam, że prędzej się zmęczę niż dojdę do samego centrum Londynu, więc poleciałam na metro. Ludzie popatrzeli się na mnie jak na wariatkę, ale ja miałam zaciesz na twarzy i tylko to mi wystarczało. Dziesięć minut drogi i byłam na miejscu. Pobiegłam do London Eye i wykupiłam wejściówkę. Słyszałam za sobą jakieś głosy, ale dla mnie wszystko się działo w ekspresowym tempie. Wsiadłam i szczerzyłam się do widoku jak mysz do sera. Poczułam czyjeś dłonie na moich ramionach. Odwróciłam się i ujrzałam Harry’ego. Zaśmiał się na mój widok, a ja spojrzałam na jego mokre włosy, które już nie przypominały loczków, ale proste druty ;D
-Co ty tu robisz? – zapytałam wciąż się uśmiechając
-Przeczytałem na TT wpis Ariel i popędziłem specjalnie by Cie tu spotkać.
-Nie przeraziła Cie myśl, że zmokniesz i będziesz chory?
-A kogo to obchodzi! Chciałem przeżyć przygodę swojego życia. Spodobało mi się to, że się odważyłaś zrobić coś takiego. No i właśnie taką sobie Ciebie wyobraziłem.
-Ale to Twoja zasługa
-Moja?
-No i ogólnie wszystkich Was, ale w szczególności też i Twoja – uśmiechnęłam się odgarniając mokre włosy z twarzy. Zdjęłam gumkę z włosów i pozwoliłam im swobodnie zwisać.
-A co ja takiego zrobiłem ? – uśmiechnął się i poprawił swoją bluzę, która była we wszystkie strony. Widocznie musiał biec i nie zdążył jej nawet zapiąć i pewnie dlatego teraz tak była ułożona.
-Twoje słowa dały mi wiele do myślenia no i takie tam – jakoś się speszyłam, bo znów zrobił coś takiego ze swoją twarzą jak zrobił wczoraj wieczorem u mnie w kuchni.
-No to miło mi to słyszeć. – popatrzał mi się głęboko w oczy, a potem zerknął za mnie i mnie odwrócił przodem do szyby – Zobacz, bo chyba na tym Ci tak zależało.
Spojrzałam i widok był zniewalający. Byliśmy już na samej górze, a miasto wyglądało niesamowicie jak na taką pogodę. <klik> Opatulone w szare i białe kłębki chmur, za zasłoną deszczu.
Patrzeliśmy tak, aż musieliśmy wysiąść. Deszcz wciąż padał tak jak wcześniej, chociaż nawet nie wiem czy nie bardziej.
-To co ? Teraz te Twoje lody? – uśmiechnął się, a ja przytaknęłam.
Wstąpiliśmy do pobliskiej lodziarni i wykupiliśmy największe lody. Zapłaciliśmy fortunę, ale warto było. Podjechaliśmy metrem do jakiegoś parku i siedliśmy sobie pod drzewem, wcinając nasze lody. Byliśmy już od dobrych dwóch godzin mokrzy do cna, ale siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Wreszcie zrobiło mi się strasznie zimno. Harry dał mi swoją bluzę, ale mu ją po czasie oddałam, bo widziałam, że jemu jest zimniej niż mnie.
Nie chcieliśmy już od razu być w domach, więc szliśmy na nogach. U mnie zjawiliśmy się o 18:45. Ariel nie było, ale zostawiła mi kartkę z wiadomością, że pojechała do biblioteki po jakąś książkę. Ale ją wzięło na czytanie :P Było nam strasznie zimno. Harry’emu dałam jakieś ciuchy, które dwa miesiące temu zostawił u mnie kuzyn z Kanady. I pokazałam mu gdzie może wziąć kąpiel by się ogrzać. A ja wygrzebałam jakieś ciuchy i też wzięłam ciepłą kąpiel. Ubrałam <klik> bo wciąż mi było zimno. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zeszłam do kuchni. Po tym co słyszałam to Hazza jeszcze się kąpał. Korzystając z okazji zrobiłam nam po gorącym kakao i położyłam obok po dwa ciastka dla każdego <klik> . Położyłam to na stoliku w salonie i poczekałam na Hazzę. Z nudów bawiłam się swoim telefonem i robiłam zdjęcia temu co jest przede mną. I gdy chciałam zrobić zdjęcie, przed aparat wyskoczył mi Harry i wyszło takie zdjęcie <klik>
-No i jak wyszedłem ? – zapytał siadając obok mnie.
-Zobacz – podałam mu telefon ze zdjęciem i gdy na nie spojrzałam, to automatycznie się uśmiechnęłam. Nie wiem co to zdjęcie ma w sobie, ale gdy je widzę, to się uśmiecham.
-No śliczny jestem – powiedział i przeczesał swoje włosy
-Ale ty skromny – zaśmiałam się i zmierzwiłam mu tą jego grzywę
-Haha… żartowałem tylko – uśmiechnął się i sięgną po kakao. Jedno podał mi.
-Dziękuję – popatrzałam się na niego i przypomniał mi się dzisiejszy cały dzień. Styles się na mnie popatrzał, odłożył na bok kubek i zapytał
-Jestem gdzieś brudny, że tak mi się przyglądasz? – ja się mu przypatrzałam i wybuchłam śmiechem.
-Teraz owszem. Masz białe wąsy – i zaczęliśmy się śmiać.
Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy o dzisiejszym dniu. Pośmialiśmy się, ale ja nie czułam się najlepiej. Skoczyłam do apteczki i wyciągnęłam sobie tabletkę. Tak zapobiegawczo by nie być chorą. Pan Wąsik też poprosił, więc i jemu dałam jedną. Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy, ale zobaczyłam, że jest już przed dwudziestą, a Ariel wciąż nie ma. Przecież do biblioteki jest tylko pięć minut drogi. Harry zobaczył, że coś jest nie tak.
-Hej, Lisa. Co się dzieje?
-Już ta godzina, a Ariel wciąż nie ma.
-Może poszła do domu.
-Ale ona u mnie zostaje na miesiąc, bo jej rodziców nie ma.
-Kurcze, to może zadzwoń do niej.
-Próbowałam już godzinę temu, ale nie odbierała.
-To spróbuj teraz. Może wtedy nie słyszała.
-Masz rację. – zrobiłam tak jak mi radził Hazza, ale wciąż nic. Nie odbierała. Dzwoniłam trzy razy, ale za każdym razem mogłam czekać i czekać.
-No i ? – zapytał w pewnym momencie
-Boję się, że coś jej się stało – powiedziałam ze strachem w oczach.
-Elisabeth, nie myśl od razu o najgorszym. – przytulił mnie i próbował dodać otuchy.
-Chyba Ci telefon dzwoni. – powiedziałam, a on odebrał.
-No cześć Zayn. Tak. No właśnie nie wiemy gdz… Aha. Okay. Dobra, przekażę. No, dzięki za cynk. Na razie.
-Co chciał ? – zapytałam biorąc łyk kakao.
-Powiedział, że jest z Ariel. Bateria jej padła i dlatego dzwoni byś się nie martwiła. Poszli do kina i odwiezie ją do domu za godzinę, może dwie.
-Aha… to tyle dobrze.
-No, a ty się już tak przejmowałaś – uśmiechną się do mnie i poszliśmy do mojego pokoju. Włączyłam wieżę i przyciszyłam trochę głośniki, by muzyka nie przeszkadzała w rozmowie.
-Nie jesteś głodny? – zapytałam włączając laptopa.
-Umm… nie wiem, a ty ?
-No tak trochę.
-To zjedz sobie coś.
-Ale tak sama nie chcę, a po za tym to nie wiem co :P
-No to chodźmy na dół i coś wymyślimy.
Zeszliśmy do kuchni i otwarliśmy książkę z przepisami. Szukaliśmy czegoś co można szybko i łatwo przygotować, a żeby było smaczne i pożywne. Wreszcie wybraliśmy Obiad Włoski. Składa się z gotowanego makaronu spaghetti, sosu, który jest zrobiony z czosnku, szalotki, pomidorów, bazylii, soli, cukru i oliwy. Na koniec posypuje się świeżo startym pieprzem i parmezanem. Całość trwa 15 minut, a efekt jest taki <klik>
Poszliśmy do jadalni <klik> i w ciszy zjedliśmy to co przygotowaliśmy. No i muszę przyznać, ale wyszło nam niesamowicie.
-Powinniśmy zostać kucharzami – oznajmił Styles wkładając naczynia do zmywarki
-Czemu tak uważasz? – zapytałam nalewając nam soku pomarańczowego
-No bo nieźle nam to wyszło :)
-No w sumie to tak, ale nie wiem czy bym wytrzymała w jednej kuchni z Tobą – dałam mu kuksańca w bok i wróciliśmy do mojego pokoju.
-Czy ty coś sugerujesz?
-No coś ty – machnęłam ręką i podałam mu laptopa. Wszedł na TT i napisał coś ciekawego.
„Cały dzień spędzony z @ElisabethMontgomery . Dziękuję za miłe popołudnie i wieczór. Mam nadzieję, że się tylko nie rozchorujemy. Xoxo.”
Gdy Harry wyszedł do toalety, odpisałam:
„@Harry_Styles Ja też mam taką nadzieję ;D I tak samo Ci dziękuję za dziś :*”
Nie wiem nawet kiedy wrócił, ale poczułam jego oddech na swojej szyi.
-Ależ nie ma za co, ale tego buziaka, to chcę dostać w realu. – uśmiechnął się tak, jakby myślał, że go dostanie. Zignorowałam to co powiedział i odłożyłam laptopa na bok.
-To co robimy? – zapytałam opierając się na rękach
-Nie wiem, ale ja już powinienem się zbierać, bo już późno. Zaraz też pewnie przyjedzie Ariel więc…
-No to właśnie. Napisz do Zayn’a, że jak odwiezie Ari, to niech Ciebie od razu weźmie.
-Ty to masz łeb – powiedział i napisał do niego sms’a
-A widzisz – pstryknęłam palcami i usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach. Była to Ariel.
-Ehh… czyli czeka mnie powrót na piechotę – spuścił głowę i siadł na łóżku załamany.
-Wcale nie. Zayn przeczuwał, że tu jeszcze jesteś, więc czeka na Ciebie – oznajmiła Kaji kładąc torebkę na moim łóżku.
-Serio ?! – od razu się zerwał na równe nogi
-Haha… Tak. – uśmiechnęła się, a Harry podziękował mi za wszystko i poleciał do auta.
***************************************
No i co sądzicie o rozdziale? Jeśli coś Wam się w nim nie podoba, to piszcie śmiało, a ja postaram się to zmienić, chociaż już mam napisanych kilka rozdziałów do przodu :)
hahaha zróbmy tak kiedyś ! Z tą pogodą okey ?! :D Hahah nie wyrabiam z tego rozdziału ! :) No, ale szczerze jest zajebisty i tym razem dałam Ci opinie ;pp Ojej ... Harry jest słoooooodki <333
OdpowiedzUsuńhahaha czekam na NN, a ja idę pisać a'la dramata ! :)
[gotta-be-you]
nie znam się tak bardzo na pisaniu ale podoba mi się i pisz więcej ;)
OdpowiedzUsuń