„Zawsze zależało mi na prawdziwym doświadczeniu, na
tym, by poczuć coś do końca, zobaczyć, co życie ma w środku.”
- Ole Nydahl
Włożyłam
iPhone’a do głośników <klik>
i włączyłam swoją ulubioną piosenkę <Cheryl Cole – Parachute>
. Położyłam się na łóżku i rozmyślałam o całym życiu. Tak wracając
wspomnieniami do wszystkich wspaniałych, a także i tych gorszych chwil wzięło
mnie na obejrzenie zdjęć. Moich z Ariel. Sięgnęłam do szafki nocnej po mojego <tableta> z firmy apple „mac” i włączyłam galerię.
Znajdowało się tam pełno naszych wspólnych zdjęć. Popłynęło kilka łez… (od aut.
Przed dalszym czytaniem włączcie tą piosenkę: <klik> To taki nastrój ♥)
-Czemu
płaczesz? – usłyszałam
-Nie twoja
sprawa – odburknęłam wycierając łzy z policzków – czego tu chcesz - zapytałam się
kuzynki
-Chciałam Cię
przeprosić… - zaczęła, to mnie trochę zdziwiło. Ona chce przeprosić? Nie, chyba
mi się to śni
-Słucham? –
zapytałam z niedowierzaniem siadając na łóżku
-Wiem, że mnie
nienawidzisz. Nie rozumiem tylko dlaczego, ale postanowiłam być tą mądrzejszą.
– no wiedziałam, że coś tu jest grane
-Ty? Ty tą
mądrzejszą ?! Hahaha – wyśmiałam ją – nie wiesz za co Cie nie cierpię ? To już
twoja sprawa, ale gdybyś widziała to z mojego punktu widzenia, to byś wiedziała
co jest tego powodem. A teraz wyjdź mi stąd. – powiedziałam oschle i wróciłam
do poprzedniej czynności.
-Jeszcze tego
pożałujesz – powiedziała Emily i zeszła na dół.
To już było
przegięcie z jej strony, ale to już nie ważne. Ciekawa jestem czy inni też mają
tak ciężko jak ja zawsze miałam. Nigdy… nawet jeden raz nie miałam z górki.
Codziennie, z każdym otwarciem oczu przychodzi czas, że muszę tachać ten wielki
głaz na Mount Everest. To mnie wykańcza. Z każdym krokiem napotykam się na nowe
kłody lub rozgałęzienia dróg. Wtedy muszę wybierać odpowiednią ścieżkę, ale
jeśli raz się wybierze tą nieprawidłową, to do końca swoich dni będzie się nią
szło, tylko, że pojawią się nowe kierunki, które jej towarzyszą. Już nigdy nie
będzie okazji do ponownego wybrania odpowiedniej ścieżki…
-Hey Liso –
usłyszałam troskę w głosie mojej mamy. Hmm, widocznie już długo tutaj jestem.
-Mamo… -
powiedziałam słabo i lekko się uśmiechnęłam. Ona podeszła do mnie i mnie
przytuliła.
-Słyszałam, że
Liam się wybudził – uśmiechnęła się do mnie głaskając moje włosy
-Tak. Na całe
szczęście
-No i jak się
czuje?
-Już lepiej.
Jutro będzie mieć badania. Chciałabym jutro pojechać z chłopakami do niego,
oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko. – zapytałam z miną kota ze Shrek’a
-Oczywiście,
że nie – pocałowała mnie w czoło – wzięłam urlop na cały pobyt naszej rodzinki,
więc nie będziesz musiała się nimi aż tak przejmować. Ale miło by było, gdybyś
trochę czasu spędziła w domu ;) – mama puściła mi oczko, wstała i już była przy
schodach, gdy się zatrzymała i odwróciła do mnie.
-Tak ? - zapytałam czekając na to, aż coś powie.
-Co zaszło
między tobą a Emily? Siedzi smutna w salonie.
-Mamo, nie
wierz jej. To diabeł wcielony.
-Oj Liso :D –
zaśmiała się i zeszła na dół.
No ale co? Już
wkrótce wszyscy się na niej przekonają. Ona nie jest taka słodka i niewinna.
Poszłam do
łazienki, wzięłam szybki prysznic i zeszłam do kuchni. Nasypałam sobie płatków
do miski i zalałam zimnym mlekiem. Do szklanki nalałam sobie soku
pomarańczowego i poszłam do salonu. Minęłam się akurat z mamą, która szła
zrobić sobie coś do zjedzenia.
-Zrobiłaś coś
na kolację dla Em? – zapytała mnie
-Niee, Bozia
dała jej rączki, więc sobie mogła zrobić sama. Nie jest taka mała, a poza tym
wie gdzie co jest.
-No ale tak
czy siak jest gościem.
-Mamo, skoro
są u nas co roku, a czasami nawet dwa razy do roku, to już nie goście. To jest
rodzina, a dodatkowo jak zostają u nas na 2 tygodnie. A! Rok temu byli cały
miesiąc, to nic nie stoi na przeszkodzie zrobienia sobie samemu kolacji. Obiad
im zrobiłam, a ta mała żmija jeszcze wybrzydzała!
-Elisabeth,
opanuj swoje emocje, bo żyłka Ci jeszcze pęknie
- zaśmiała się mama, a ja razem z nią. Nie powiem, ale ona wiedziała jak
rozluźnić atmosferę, a jej teksty czasami mnie powalały na łopatki.
Siadłam na
sofie i włączyłam MTV. Obejrzałam kilka teledysków i wróciłam do siebie. Byłam
bardzo zmęczona, więc położyłam się już spać.
8:45, czas
wstać i zrobić śniadanie. Poszłam do łazienki, wykonałam poranne czynności i
ubrałam <klik>
Zeszłam na dół, włączyłam muzykę, ale po cichu, by nikogo nie obudzić. Zabrałam
się za robienie sandwich’ów, a dodatkowo do tego zaczęłam robić koktajl z
truskawek, mniam. Usłyszałam jak ktoś idzie w stronę kuchni.
-Heeeey córciu
– ziewnęła sobie moja mama
-Dzień doberek
:D Jak Ci się spało ? – zapytałam nie odwracając wzroku od blatu, na którym
kroiłam na kawałki truskawki.
-A dziękuję,
bardzo dobrze. A widzę, że ty w dobrym humorze dziś jesteś.
-No tak,
faktycznie. Dziś nic, ani NIKT – dałam nacisk na słowo „nikt” – mi go nie
zepsuje – uśmiechnęłam się do mamy, gdy podeszła do mnie
-No to się
cieszę – pocałowała mnie w czoło i mruknęła coś pod nosem, że idzie się wykąpać
i coś jeszcze.
Skończyłam
robić śniadanie i położyłam je na stole w jadalni. Nie musiałam nikogo wołać,
bo wszyscy się obudzili i już byli nawet ubrani. Dzisiejsza atmosfera była
dziwnie poważna. Bałam się cokolwiek odezwać, więc śniadanie zjedliśmy w ciszy.
Gdy
skończyliśmy, włożyłam naczynia do zmywarki i ją uruchomiłam. Poszłam do
salonu, siadłam sobie na kanapie i zaczęłam czytać TeenVogue. Mój relaks
przerwało skrzeczenie mojej kuzynki.
-Maamo, mamo,
mamo! – krzyczała biegając po domu
-Siądź sobie
wreszcie na czterech literach i zamknij sie z łaski swojej – burknęłam lekko
zirytowana.
-Ble ble ble
ble – zaczęła machać tym swoim jęzorem. Olałam ją i wróciłam do czasopisma.
-No co się
znowu stało – zapytała ją ciocia Christy
-Nic takiego,
ale czy mogę iść na zakupy? – zaczęła prosić
-Sama? Nie ma
mowy! To jest Londyn, a nie nasze małe miasteczko w Australii. – zaprzeczyła
jej mama
-No ale…
-Żadnego ale!
Nigdzie nie idziesz.
-Ale Lisa ze
mną idzie
-Słucham?! –
wyskoczyłam jak poparzona
-Naprawdę?
Pójdziesz z Em na zakupy? – zapytała ciocia
-Ja pierwsze o
tym słyszę. – powiedziałam stanowczo, patrząc się na Emily z nożami w oczach.
-Oj ty
głuptasku… nie pamiętasz? Wczoraj o tym rozmawiałyśmy. – mhm, a teraz zaczęła
udawać niewiniątko
-Nie, jakoś
sobie nie przypominam i nigdzie z Tobą nie idę. – syknęłam i wróciłam na
kanapę.
-Maamooo – no
i się polały łezki. Po prostu… pięknie.
-Liso,
pójdziesz z nią ? – zapytała, albo bardziej poprosiła mnie ciocia
-Wybacz mi,
ale ja już mam plany na dzisiejszy dzień. – odłożyłam gazetę na stolik i
skierowałam się do kuchni po colę.
-O, hey wujku.
Co robisz? – zapytałam siadając obok niego przy blacie w kuchni
-Przeglądam
sobie gazetę, bo już to lepsze niż słuchanie babskich plotek.
-Haha, no niby
tak. – uśmiechnęłam się – macie z ciocią jakieś plany na wieczór?
-Na dzisiejszy
nie, bo Twoja mama chciała spędzić z siostrzyczką dziś cały dzień.
-Aż cały ?
-Dokładnie.
Dziwne co nie? – wujek wybuchnął śmiechem, a ja zaraz po nim. Tylko my, no i mój
tata wiedział jakie są te dwie kobiety w swoim towarzystwie. Szalone i bardzo
spontaniczne.
-A ty co masz
zamiar robić?
-Nie wiem. Mam
ochotę odpocząć, zrelaksować się. Cokolwiek, ale to nie będzie proste jeśli Em
mi będzie się pod nogami kręciła. Kocham ją, bo to moja córka, wszystko bym dla
niej zrobił, ale czasami to jej zachowanie mnie drażni. Zachowuje się tak jak
ciocia Sydney, gdy była w jej wieku.
-Ciocia
Sydney? Nigdy o niej nie słyszałam. Kto to jest?
-Umm, no więc
tak… Sydney była moją siostrą. Poznałaś ją gdy miałaś pół roczku. Uwielbiałaś
się z nią bawić, świata poza nią nie widziałaś, a ona poza tobą. Gdy ty miałaś
dwa latka, nagle coś jej… umm, jakby to powiedzieć, tak jakby odbiło. Nagle
zaczęła mieć ataki paniki, depresje. Nikt nie wiedział co jej jest. Chodziła na
terapie, ale one nie pomagały. W końcu sama nie mogła z tym wytrzymać i… -
zobaczyłam łzę w oczach wujka
-I co się
stało? – zapytałam z przejęciem
-...skoczyła z
mostu. To był dla nas wielki szok. Przecież to ona zawsze dawała nam wiele
powodów do uśmiechu, to ona nauczyła nas, że nie wolno się poddawać, a sama nie
wytrzymała napięcia… - przytuliłam go i zdałam sobie z czegoś sprawę
-Chyba ją
pamiętam. Zawsze chodziła w kolorowych ubraniach, które uwielbiałam mierzyć,
prawda?
-Tak, to była
cała Sydney. – uśmiech pojawił się na jego ustach - Kolor, to był jej żywioł.
Nie bała się eksperymentów. Nawet pamiętam raz, gdy ja kończyłem liceum, a ona
była w drugiej klasie, to na bal trzecich klas zaprosił ją mój najlepszy
przyjaciel, który się w niej kochał. Oczywiście się zgodziła, bo sama czuła do
niego miętę. Chciała wyglądać olśniewająco, więc postanowiła się przefarbować
ze swojego pięknego kasztanowego koloru, na ciemny burgund. To był błąd. Zbyt
długo trzymała farbę i jej gęste loki zamieniły się nie dość, że w stertę
siana, to kolor nie wyszedł taki jaki planowała, ale miała za to… śliwkowy
odcień.
-O matko… -
zakryłam usta ręką, by nie wybuchnąć śmiechem – no i co się dalej stało ?
-Nic.
Powiedziała mi, abym przekazał Drew, że nie może przyjść. Tak też zrobiłem, ale
kumpel chciał wiedzieć co się stało, więc mu powiedziałem.
-I jak na to
zareagował?
-Przyjął to
spokojnie i w dzień balu przyjechał do naszego domu i powiedział, że skoro ona
boi się przyjść na bal, to on przyszedł z balem do niej. Przyniósł płyty z
muzyką, przekąski, a nawet podarował jej bukiecik na nadgarstek.
-Aww, jakie to
słodkie.
-Haha, a żebyś
wiedziała. No i Drew był jej pierwszym chłopakiem.
-Mmm –
rozmarzyłam się i o mało co, nie spadłam z krzesła. W ostatniej chwili wujek
mnie przytrzymał. – dzięki – powiedziałam i posłałam uśmiech
-A ty masz
jakieś plany? – zapytał po chwili
-Za dwie
godziny przyjadą chłopcy i jedziemy do szpitala odwiedzić Liam’a i Lou.
-No właśnie, a
co się stało? – zapytał, a ja zaczęłam mu wszystko opowiadać. Był w lekkim
szoku. No tak, mama powiedziała cioci Christy, a wujek nic nie wiedział :P
-… No i dziś
miał badania. Więc postaram się nie wrócić późno. Poświęcę się dla Twojego
relaksu i zajmę się Emily – powiedziałam niechętnie, ale rodzinie trzeba
pomagać.
-Ale widzę, że
dla Ciebie to katorga, więc jak chcesz to wyskocz potem z nimi na miasto,
odpręż się, bo Ci się to należy po tak dużym stresie.
-A co z…
-Coś wymyślę…
Umm, ta Bailey nadal tutaj mieszka? – zapytał. Chodzi mu o dziewczynkę, która
jest w wieku Emily, zawsze się lubiły razem bawić, gdy były mniejsze.
-Tak, a co?
-No to
wieczorem podwiozę je do kina i będę mieć trochę spokoju :D
-Haha, ta…
-Elisabeth! –
krzyknęła…
-Emily? Odwala
Ci? – zapytałam jej, gdy była już przy mnie
-Twoja mama
kazała Ci przekazać, że swoje plany masz przełożyć i idziesz ze mną na zakupy!
Powiedziała jeszcze „I nie będzie się wymigiwać. Ma z tobą iść na zakupy i
już!”.
*******************************
No i jak wam
się podoba? Mi nawet tak :) Ale to do was należy ocena ♥
Wybaczcie, że długo nie dodawałam nic ale miałam dużo nauki... Buziaki <33
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Na miejscu Lisy bym przywaliła tej Emily i by się gówniara ogarnęła -.- Wczoraj ja chciałam przyłożyć 9-latkowi, bo wyzywał Natasze, ale się ogarnęłam ;pp
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, ale ta Emily mnie wk**wia ! Weź ją zabij ! Niech ona skoczy z mostu jak ciocia Sydney ! Oo...widzisz jakie ci pomysły podsuwam ? haha :D
Czekam na NN <3
Szczerze powiedziawszy dawno tu nie zagladalam a tym bardziej nie komentowalam. Pomyslalam, ze pora nadrobic zaleglosci. Zaczne moze od tych mniej milych spraw. Otoz zniechecil mnie pewien wpis pod rozdzialem, mianowicie " czytasz=komentujesz". Osobiscie wrecz odrzucaja mnie tego typu akcje. Widzac cos takiego mija mnie ochota, aby napisac jakikolwiek komentarz. I mam wrazenie, ze nie tylko mnie. Druga sprawa to watek owej kuzynki - Emily. Nie kreca mnie tego typu rzeczy, byc moze dlatego, ze oczytalam sie ich w przeszlosci i wydaja mi sie oklepane. Do tego caly ten watek nijak Pasuje mi do ogolu, ale to wylacznie Moje zdanie. Z Drugiej strony dopiero Co zaczelas to opisywac wiec mam nadzieje ze ciekawie to rozwiniesz i zmienie Co do tego watku swoje zdanie. Teraz przejdzmy do weselszej czesci. Widze ze na prawde poprawilas swoj styl pisania z czego bardzo sie ciedze oraz zycze dalszych postepow. Jestem takze zadowolona ze nie pozbylas sie Liama gdyz bardzo Lubie Jego postac. Coz pozostaje mi zycyc weny gdyz ostatnio rzadko Co cos dodajesz.
OdpowiedzUsuńPs. Przepraszam za bledy Ale Pisze na ipodzie a to denerwujace.
Humilie