sobota, 28 kwietnia 2012

Thirteenth


„Zawsze zależało mi na prawdziwym doświadczeniu, na tym, by poczuć coś do końca, zobaczyć, co życie ma w środku.”

- Ole Nydahl


Włożyłam iPhone’a do głośników <klik> i włączyłam swoją ulubioną piosenkę <Cheryl Cole – Parachute>  . Położyłam się na łóżku i rozmyślałam o całym życiu. Tak wracając wspomnieniami do wszystkich wspaniałych, a także i tych gorszych chwil wzięło mnie na obejrzenie zdjęć. Moich z Ariel. Sięgnęłam do szafki nocnej po mojego <tableta> z firmy apple „mac” i włączyłam galerię. Znajdowało się tam pełno naszych wspólnych zdjęć. Popłynęło kilka łez… (od aut. Przed dalszym czytaniem włączcie tą piosenkę: <klik> To taki nastrój ♥)
-Czemu płaczesz? – usłyszałam
-Nie twoja sprawa – odburknęłam wycierając łzy z policzków – czego tu chcesz - zapytałam się kuzynki
-Chciałam Cię przeprosić… - zaczęła, to mnie trochę zdziwiło. Ona chce przeprosić? Nie, chyba mi się to śni
-Słucham? – zapytałam z niedowierzaniem siadając na łóżku
-Wiem, że mnie nienawidzisz. Nie rozumiem tylko dlaczego, ale postanowiłam być tą mądrzejszą. – no wiedziałam, że coś tu jest grane
-Ty? Ty tą mądrzejszą ?! Hahaha – wyśmiałam ją – nie wiesz za co Cie nie cierpię ? To już twoja sprawa, ale gdybyś widziała to z mojego punktu widzenia, to byś wiedziała co jest tego powodem. A teraz wyjdź mi stąd. – powiedziałam oschle i wróciłam do poprzedniej czynności.
-Jeszcze tego pożałujesz – powiedziała Emily i zeszła na dół.
To już było przegięcie z jej strony, ale to już nie ważne. Ciekawa jestem czy inni też mają tak ciężko jak ja zawsze miałam. Nigdy… nawet jeden raz nie miałam z górki. Codziennie, z każdym otwarciem oczu przychodzi czas, że muszę tachać ten wielki głaz na Mount Everest. To mnie wykańcza. Z każdym krokiem napotykam się na nowe kłody lub rozgałęzienia dróg. Wtedy muszę wybierać odpowiednią ścieżkę, ale jeśli raz się wybierze tą nieprawidłową, to do końca swoich dni będzie się nią szło, tylko, że pojawią się nowe kierunki, które jej towarzyszą. Już nigdy nie będzie okazji do ponownego wybrania odpowiedniej ścieżki…
-Hey Liso – usłyszałam troskę w głosie mojej mamy. Hmm, widocznie już długo tutaj jestem.
-Mamo… - powiedziałam słabo i lekko się uśmiechnęłam. Ona podeszła do mnie i mnie przytuliła.
-Słyszałam, że Liam się wybudził – uśmiechnęła się do mnie głaskając moje włosy
-Tak. Na całe szczęście
-No i jak się czuje?
-Już lepiej. Jutro będzie mieć badania. Chciałabym jutro pojechać z chłopakami do niego, oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko. – zapytałam z miną kota ze Shrek’a
-Oczywiście, że nie – pocałowała mnie w czoło – wzięłam urlop na cały pobyt naszej rodzinki, więc nie będziesz musiała się nimi aż tak przejmować. Ale miło by było, gdybyś trochę czasu spędziła w domu ;) – mama puściła mi oczko, wstała i już była przy schodach, gdy się zatrzymała i odwróciła do mnie.
-Tak ?  - zapytałam czekając na to, aż coś powie.
-Co zaszło między tobą a Emily? Siedzi smutna w salonie.
-Mamo, nie wierz jej. To diabeł wcielony.
-Oj Liso :D – zaśmiała się i zeszła na dół.
No ale co? Już wkrótce wszyscy się na niej przekonają. Ona nie jest taka słodka i niewinna.
Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i zeszłam do kuchni. Nasypałam sobie płatków do miski i zalałam zimnym mlekiem. Do szklanki nalałam sobie soku pomarańczowego i poszłam do salonu. Minęłam się akurat z mamą, która szła zrobić sobie coś do zjedzenia.
-Zrobiłaś coś na kolację dla Em? – zapytała mnie
-Niee, Bozia dała jej rączki, więc sobie mogła zrobić sama. Nie jest taka mała, a poza tym wie gdzie co jest.
-No ale tak czy siak jest gościem.
-Mamo, skoro są u nas co roku, a czasami nawet dwa razy do roku, to już nie goście. To jest rodzina, a dodatkowo jak zostają u nas na 2 tygodnie. A! Rok temu byli cały miesiąc, to nic nie stoi na przeszkodzie zrobienia sobie samemu kolacji. Obiad im zrobiłam, a ta mała żmija jeszcze wybrzydzała!
-Elisabeth, opanuj swoje emocje, bo żyłka Ci jeszcze pęknie  - zaśmiała się mama, a ja razem z nią. Nie powiem, ale ona wiedziała jak rozluźnić atmosferę, a jej teksty czasami mnie powalały na łopatki.
Siadłam na sofie i włączyłam MTV. Obejrzałam kilka teledysków i wróciłam do siebie. Byłam bardzo zmęczona, więc położyłam się już spać.
8:45, czas wstać i zrobić śniadanie. Poszłam do łazienki, wykonałam poranne czynności i ubrałam  <klik>  Zeszłam na dół, włączyłam muzykę, ale po cichu, by nikogo nie obudzić. Zabrałam się za robienie sandwich’ów, a dodatkowo do tego zaczęłam robić koktajl z truskawek, mniam. Usłyszałam jak ktoś idzie w stronę kuchni.
-Heeeey córciu – ziewnęła sobie moja mama
-Dzień doberek :D Jak Ci się spało ? – zapytałam nie odwracając wzroku od blatu, na którym kroiłam na kawałki truskawki.
-A dziękuję, bardzo dobrze. A widzę, że ty w dobrym humorze dziś jesteś.
-No tak, faktycznie. Dziś nic, ani NIKT – dałam nacisk na słowo „nikt” – mi go nie zepsuje – uśmiechnęłam się do mamy, gdy podeszła do mnie
-No to się cieszę – pocałowała mnie w czoło i mruknęła coś pod nosem, że idzie się wykąpać i coś jeszcze.
Skończyłam robić śniadanie i położyłam je na stole w jadalni. Nie musiałam nikogo wołać, bo wszyscy się obudzili i już byli nawet ubrani. Dzisiejsza atmosfera była dziwnie poważna. Bałam się cokolwiek odezwać, więc śniadanie zjedliśmy w ciszy.
Gdy skończyliśmy, włożyłam naczynia do zmywarki i ją uruchomiłam. Poszłam do salonu, siadłam sobie na kanapie i zaczęłam czytać TeenVogue. Mój relaks przerwało skrzeczenie mojej kuzynki.
-Maamo, mamo, mamo! – krzyczała biegając po domu
-Siądź sobie wreszcie na czterech literach i zamknij sie z łaski swojej – burknęłam lekko zirytowana.
-Ble ble ble ble – zaczęła machać tym swoim jęzorem. Olałam ją i wróciłam do czasopisma.
-No co się znowu stało – zapytała ją ciocia Christy
-Nic takiego, ale czy mogę iść na zakupy? – zaczęła prosić
-Sama? Nie ma mowy! To jest Londyn, a nie nasze małe miasteczko w Australii. – zaprzeczyła jej mama
-No ale…
-Żadnego ale! Nigdzie nie idziesz.
-Ale Lisa ze mną idzie
-Słucham?! – wyskoczyłam jak poparzona
-Naprawdę? Pójdziesz z Em na zakupy? – zapytała ciocia
-Ja pierwsze o tym słyszę. – powiedziałam stanowczo, patrząc się na Emily z nożami w oczach.
-Oj ty głuptasku… nie pamiętasz? Wczoraj o tym rozmawiałyśmy. – mhm, a teraz zaczęła udawać niewiniątko
-Nie, jakoś sobie nie przypominam i nigdzie z Tobą nie idę. – syknęłam i wróciłam na kanapę.
-Maamooo – no i się polały łezki. Po prostu… pięknie.
-Liso, pójdziesz z nią ? – zapytała, albo bardziej poprosiła mnie ciocia
-Wybacz mi, ale ja już mam plany na dzisiejszy dzień. – odłożyłam gazetę na stolik i skierowałam się do kuchni po colę.
-O, hey wujku. Co robisz? – zapytałam siadając obok niego przy blacie w kuchni
-Przeglądam sobie gazetę, bo już to lepsze niż słuchanie babskich plotek.
-Haha, no niby tak. – uśmiechnęłam się – macie z ciocią jakieś plany na wieczór?
-Na dzisiejszy nie, bo Twoja mama chciała spędzić z siostrzyczką dziś cały dzień.
-Aż cały ?
-Dokładnie. Dziwne co nie? – wujek wybuchnął śmiechem, a ja zaraz po nim. Tylko my, no i mój tata wiedział jakie są te dwie kobiety w swoim towarzystwie. Szalone i bardzo spontaniczne.
-A ty co masz zamiar robić?
-Nie wiem. Mam ochotę odpocząć, zrelaksować się. Cokolwiek, ale to nie będzie proste jeśli Em mi będzie się pod nogami kręciła. Kocham ją, bo to moja córka, wszystko bym dla niej zrobił, ale czasami to jej zachowanie mnie drażni. Zachowuje się tak jak ciocia Sydney, gdy była w jej wieku.
-Ciocia Sydney? Nigdy o niej nie słyszałam. Kto to jest?
-Umm, no więc tak… Sydney była moją siostrą. Poznałaś ją gdy miałaś pół roczku. Uwielbiałaś się z nią bawić, świata poza nią nie widziałaś, a ona poza tobą. Gdy ty miałaś dwa latka, nagle coś jej… umm, jakby to powiedzieć, tak jakby odbiło. Nagle zaczęła mieć ataki paniki, depresje. Nikt nie wiedział co jej jest. Chodziła na terapie, ale one nie pomagały. W końcu sama nie mogła z tym wytrzymać i… - zobaczyłam łzę w oczach wujka
-I co się stało? – zapytałam z przejęciem
-...skoczyła z mostu. To był dla nas wielki szok. Przecież to ona zawsze dawała nam wiele powodów do uśmiechu, to ona nauczyła nas, że nie wolno się poddawać, a sama nie wytrzymała napięcia… - przytuliłam go i zdałam sobie z czegoś sprawę
-Chyba ją pamiętam. Zawsze chodziła w kolorowych ubraniach, które uwielbiałam mierzyć, prawda?
-Tak, to była cała Sydney. – uśmiech pojawił się na jego ustach - Kolor, to był jej żywioł. Nie bała się eksperymentów. Nawet pamiętam raz, gdy ja kończyłem liceum, a ona była w drugiej klasie, to na bal trzecich klas zaprosił ją mój najlepszy przyjaciel, który się w niej kochał. Oczywiście się zgodziła, bo sama czuła do niego miętę. Chciała wyglądać olśniewająco, więc postanowiła się przefarbować ze swojego pięknego kasztanowego koloru, na ciemny burgund. To był błąd. Zbyt długo trzymała farbę i jej gęste loki zamieniły się nie dość, że w stertę siana, to kolor nie wyszedł taki jaki planowała, ale miała za to… śliwkowy odcień.
-O matko… - zakryłam usta ręką, by nie wybuchnąć śmiechem – no i co się dalej stało ?
-Nic. Powiedziała mi, abym przekazał Drew, że nie może przyjść. Tak też zrobiłem, ale kumpel chciał wiedzieć co się stało, więc mu powiedziałem.
-I jak na to zareagował?
-Przyjął to spokojnie i w dzień balu przyjechał do naszego domu i powiedział, że skoro ona boi się przyjść na bal, to on przyszedł z balem do niej. Przyniósł płyty z muzyką, przekąski, a nawet podarował jej bukiecik na nadgarstek.
-Aww, jakie to słodkie.
-Haha, a żebyś wiedziała. No i Drew był jej pierwszym chłopakiem.
-Mmm – rozmarzyłam się i o mało co, nie spadłam z krzesła. W ostatniej chwili wujek mnie przytrzymał. – dzięki – powiedziałam i posłałam uśmiech
-A ty masz jakieś plany? – zapytał po chwili
-Za dwie godziny przyjadą chłopcy i jedziemy do szpitala odwiedzić Liam’a i Lou.
-No właśnie, a co się stało? – zapytał, a ja zaczęłam mu wszystko opowiadać. Był w lekkim szoku. No tak, mama powiedziała cioci Christy, a wujek nic nie wiedział :P
-… No i dziś miał badania. Więc postaram się nie wrócić późno. Poświęcę się dla Twojego relaksu i zajmę się Emily – powiedziałam niechętnie, ale rodzinie trzeba pomagać.
-Ale widzę, że dla Ciebie to katorga, więc jak chcesz to wyskocz potem z nimi na miasto, odpręż się, bo Ci się to należy po tak dużym stresie.
-A co z…
-Coś wymyślę… Umm, ta Bailey nadal tutaj mieszka? – zapytał. Chodzi mu o dziewczynkę, która jest w wieku Emily, zawsze się lubiły razem bawić, gdy były mniejsze.
-Tak, a co?
-No to wieczorem podwiozę je do kina i będę mieć trochę spokoju :D
-Haha, ta…
-Elisabeth! – krzyknęła…
-Emily? Odwala Ci? – zapytałam jej, gdy była już przy mnie
-Twoja mama kazała Ci przekazać, że swoje plany masz przełożyć i idziesz ze mną na zakupy! Powiedziała jeszcze „I nie będzie się wymigiwać. Ma z tobą iść na zakupy i już!”.

*******************************

No i jak wam się podoba? Mi nawet tak :) Ale to do was należy ocena ♥
Wybaczcie, że długo nie dodawałam nic ale miałam dużo nauki... Buziaki <33

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

2 komentarze:

  1. Na miejscu Lisy bym przywaliła tej Emily i by się gówniara ogarnęła -.- Wczoraj ja chciałam przyłożyć 9-latkowi, bo wyzywał Natasze, ale się ogarnęłam ;pp
    Rozdział jest świetny, ale ta Emily mnie wk**wia ! Weź ją zabij ! Niech ona skoczy z mostu jak ciocia Sydney ! Oo...widzisz jakie ci pomysły podsuwam ? haha :D
    Czekam na NN <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze powiedziawszy dawno tu nie zagladalam a tym bardziej nie komentowalam. Pomyslalam, ze pora nadrobic zaleglosci. Zaczne moze od tych mniej milych spraw. Otoz zniechecil mnie pewien wpis pod rozdzialem, mianowicie " czytasz=komentujesz". Osobiscie wrecz odrzucaja mnie tego typu akcje. Widzac cos takiego mija mnie ochota, aby napisac jakikolwiek komentarz. I mam wrazenie, ze nie tylko mnie. Druga sprawa to watek owej kuzynki - Emily. Nie kreca mnie tego typu rzeczy, byc moze dlatego, ze oczytalam sie ich w przeszlosci i wydaja mi sie oklepane. Do tego caly ten watek nijak Pasuje mi do ogolu, ale to wylacznie Moje zdanie. Z Drugiej strony dopiero Co zaczelas to opisywac wiec mam nadzieje ze ciekawie to rozwiniesz i zmienie Co do tego watku swoje zdanie. Teraz przejdzmy do weselszej czesci. Widze ze na prawde poprawilas swoj styl pisania z czego bardzo sie ciedze oraz zycze dalszych postepow. Jestem takze zadowolona ze nie pozbylas sie Liama gdyz bardzo Lubie Jego postac. Coz pozostaje mi zycyc weny gdyz ostatnio rzadko Co cos dodajesz.
    Ps. Przepraszam za bledy Ale Pisze na ipodzie a to denerwujace.
    Humilie

    OdpowiedzUsuń