„Fałszywą
mimiką twarzy, nie zakryjemy prawdziwych uczuć, spływających nam
po policzkach.”
-
Anonim
-Co
ty opowiadasz, Zayn. Nie znajdę nikogo innego, ponieważ każdą dziewczynę
porównuję do naszej Elisabeth.
-Wiem,
że to będzie dla Ciebie trudne, ale musisz sobie dać z tym radę i pokonać to
uczucie. Po pierwsze musisz spędzić trochę czasu z daleka od niej. Żebyś się
trochę odzwyczaił od jej towarzystwa, bo gdy będziesz blisko niej, tym bardziej
będziesz się do niej przyzwyczajał.
-Może
masz rację… - zastanowił się
-Na
pewno ją mam – uśmiechnąłem się i poklepałem go po ramieniu
Podszedłem
do lodówki i wyciągnąłem jajka. Miałem ochotę na omlety. Co mnie na nie wzięło
o godzinie drugiej po południu, to sam nie wiem.
-Dzwonił
Liam, chce abyśmy przyjechali do niego za godzinę, bo ma jakieś wieści –
powiedział Horan, wchodząc z solonymi paluszkami w nutelli.
-Smakuje
Ci to? – zapytałem spoglądając na jego mieszankę.
-Mhm,
spróbuj – powiedział i podał mi paczkę paluszków i słoik nutelli. Mówi się raz
kozie śmierć. Zanurzyłem go i spróbowałem.
-Mm,
faktycznie dobre. Ty to masz łeb – zaśmiałem się i podwędziłem mu połowę jego
„dania”.
-Ej,
moje – zbulwersował się, ale poszedł do salonu i włączył jakiś film. Poszedłem
do siebie i wziąłem prysznic. Ubrałem się w <klik> i zszedłem do
chłopaków.
-Ej,
co wy tak w ogóle oglądacie? – zagadnąłem stając za kanapą
-„Odyseję
kosmiczną” – oznajmił Niall nie odrywając wzroku od telewizora.
-Dobrze
się czujecie? – zaśmiałem się
-A…
- zaczął Hazza, ale mu przerwałem
-To
było pytanie retoryczne – poszedłem po colę i chwyciłem ciastko z jabłkami. –
zbierać dupy! Jedziemy do Liama – odkrzyknąłem z kuchni i podszedłem do drzwi
wyjściowych.
-Nooo
– przeciągnął Niall
-Tak,
wiem – stanąłem przy kanapie – film bardzo ekscytujący, ale ruszać się! –
krzyknąłem im wprost do uszu, a potem zacząłem się śmiać. – czekam w aucie.
Macie 5 minut, bo jak nie, to jadę bez was.
Wyszedłem.
Odpaliłem silnik, włączyłem radio i nie minęły trzy minuty, a tych dwóch debili
już siedziało w moim aucie. Hmm, ma się ten talent.
***
-Wypisują
mnie. – ucieszył się Liam
-Ty
serio mówisz? – zapytał niedowierzając Niall
-Serio
serio – uśmiechnął się, a my podeszliśmy i go wyściskaliśmy.
-Wreszcie
będziemy jak dawniej, bo serio, już mi ten szpital na nerwy działał – Liam się
zaśmiał, a wtedy przyszedł lekarz.
-Ja
na chwilę was wyproszę, muszę zrobić pacjentowi badania
-Dobrze
– wyszliśmy i poczekaliśmy na korytarzu.
-Ej,
ej, ale ja mam nadzieję, że Liam nie będzie nami pomiatał – wystraszył się
Niall
-A
niby dlaczego ? – zapytałem
-No
bo tu personel był na każde jego zawołanie „Przynieś to…”, „Zrób to…”, „Podaj
to…”.
-Haha,
Niall, ogarnij łepetynkę – zaśmiał się Hazza, a nasz głodomór spiorunował go
wzrokiem. W tej chwili wyszedł lekarz, spojrzał na nas, a my zdezorientowani
weszliśmy do sali.
-No
i co mówił? – zapytałem
-Jutro
o 9:00 mogę już wyjść.
-Szybko,
ale fajnie – ucieszył się Niall.
-Noo,
to weźcie już moje rzeczy. Zostawię sobie jakieś ciuchy na jutro i gotowe.
-No
okay. – oznajmiłem i chwyciłem torbę przyjaciela.
*Harry*
U
Liama siedzieliśmy coś ponad dwie godziny. Teraz się szykuję, bo idę do klubu.
Oczywiście reszta nic nie wie i może lepiej, bo bym potem miał kazanie.
Wyciągnąłem
z szafy <klik>
chwyciłem telefon, włożyłem go do kieszeni i wyszedłem z domu. Złapałem taksi
ulicę dalej i powiedziałem kierowcy gdzie ma jechać. Wysiadłem pod klubem „HaveFun”
i skierowałem się do wejścia.
-Trochę
drętwo – pomyślałem, więc podszedłem do baru.
-Coś
podać? – zapytał barman
-Tequilę
poproszę
-Już
się robi – mężczyzna na około 25 lat wyciągnął kieliszek i nalał alkohol, a ja
rozglądałem się po sali. Dostrzegłem piękną blondynkę siedzącą samą przy
stoliku. Wypiłem zawartość kieliszka i ze słowami „teraz albo nigdy”,
podszedłem do niej.
-Cześć
– zagadnąłem. Dziewczyna spojrzała na mnie.
-Hey
- posłała mi uśmiech i wskazała krzesło,
bym usiadł.
-Jesteś
sama? – zapytałem po chwili niezręcznej ciszy
-Tak…
- spuściła głowę
-Nie
możliwe. Taka ładna, a sama – puściłem jej oczko, na co ona się zaśmiała
-Nazywam
się Clara – wyciągnęła rękę
-Harry…
- zastanowiłem się – zatańczymy?
-Pewnie
Wstaliśmy
od stolika i poszliśmy na parkiet. Leciała akurat wolna piosenka. Chwyciłem ją
w biodrach, a ona swoimi rękoma oplotła moją szyję. Tańczyliśmy w rytm muzyki,
tuląc się do siebie.
-Co
tak w ogóle tu robisz? Znaczy, sama – zapytałem w tańcu
-Ten
tydzień nie był moim najlepszym. Macocha wyrzuciła mnie z domu, pokłóciłam się
z przyjaciółką, u której nocowałam, a w dodatku miesiąc temu zdradził mnie
chłopak i teraz mnie tym denerwuje i próbuje wkurzyć. Dlatego chciałam się
oderwać od tego wszystkiego – dziewczyna się zasmuciła
-Oj…
jeśli chcesz, możemy o tym porozmawiać.
-Nie
chciałabym Cię zanudzać moimi problemami
-Nie
będziesz, a może Ci ulży
-Dziękuję
– uśmiechnęła się – Ale to może pójdziemy gdzieś w spokojniejsze miejsce?
-Tak
– podałem jej przedramię, a Clara się uśmiechnęła i mnie chwyciła. Wyszliśmy z
budynku i poszliśmy do pobliskiego parku, który znajdował się nad jeziorem.
Siedliśmy na ławce.
-No
więc jak to było – zapytałem patrząc na koleżankę
-Oscar,
z którym byłam rok, po prostu przyszedł do mnie z jakąś rudą dziewczyną i
prosto z mostu powiedział, że mnie od pół roku zdradzał z nią i, że mnie już
nie kocha. Załamałam się. Nie wychodziłam z domu, a macocha, która po śmierci
mojego ojca uważała, że teraz jej wszystko wolno, powiedziała, że albo znajdę
sobie pracę, albo mogę zacząć szukać sobie miejsca do spania. Powiedziała też,
że mam 18 lat, to mam mieć pracę. Zmobilizowałam się, bo nie chciałam mieszkać
pod mostem, ale rezultaty były opłakane, a tłumaczenia, że nikt póki co nie
szuka pracowników nie pomogły. Półtora tygodnia temu, gdy wróciłam z autem od
mechanika zobaczyłam na podjeździe swoje bagaże i inne moje rzeczy. Chwyciłam
je i spakowałam do auta. Kluczami od domu rzuciłam w drzwi wejściowe i
odjechałam z piskiem opon. Pojechałam do Emmy, która wcześniej powiedziała, że
mogę się u niej zatrzymać… - przerwała na chwilę, więc ja skorzystałem z okazji
by o coś zapytać.
-A
co z Twoją biologiczną matką?
-Nigdy
jej nie poznałam. Zmarła przy porodzie. Gdy miałam roczek mój tata poznał
Vanessę, a dwa lata później wziął z nią ślub. Dwa lata temu, mój tata leciał
samolotem do Tokyo w sprawach zawodowych. Samolot wpadł w turbulencje i rozbił
się w Chinach. Od tamtego czasu Van pomiatała mną jak jakąś służącą. Nawet jej
rodzony syn, którego miała z pierwszym mężem, gdy ukończył pełnoletność,
wyjechał do Stanów, ponieważ nie wytrzymywał już z nią.
-Aż
taka ona jest? – zdziwiłem się
-Tak…
Już myślałam, by wyjechać do Eric’a, bo ma 21 lat, więc mógłby mnie przygarnąć,
ale nie mam funduszy. – oczy jej się zaszkliły
-Nie
musisz wyjeżdżać. Teraz masz mnie – przytuliłem ją, a ona to odwzajemniła.
-Dziękuję
Ci – pocałowała mnie w policzek, a między nami coś zaiskrzyło. Może to i dziwne
tak po pierwszym dniu, ale zbliżyliśmy się do siebie. Przybliżyłem się do niej,
chwyciłem jej podbródek i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek.
Siedzieliśmy
tak do rana, wtuleni w siebie i oglądający gwiazdy odbijające się w tafli
jeziora.
Zayn
miał rację. Wystarczy poznać kogoś nowego i zakochać się po raz kolejny, a
dalej wszystko pójdzie jak z górki. Udało mi się. W tej dziewczynie jest coś…
coś co mnie do niej ciągnie. Ma śliczne niebieskie oczy, słodki i prawdziwy
uśmiech. Tyle co ona przeszła, to potrafi się zniewalająco uśmiechać. Podobno
ludzie, których spotkało wiele cierpień, najładniej się uśmiechają. No i
zgadzam się, bo przecież wtedy cieszą się z najdrobniejszych rzeczy.
Pojechaliśmy
do mojego i chłopaków domu. Była dopiero godzina 5:00 rano więc wszyscy spali. Zobaczyłem,
że Lou wrócił i Lisa też była u nas. Po cichu poszedłem do siebie, przebrałem
się i wróciłem na dół.
-Mm,
mówiąc żebyś się czuła jak u siebie w domu, faktycznie mnie posłuchałaś –
uśmiechnąłem się spoglądając na swoją dziewczynę, która robi tosty.
-Haha,
tak – zaśmiała się i dała mi całusa w policzek, ale chwilę później się
zasmuciła
-Co
się stało ? – zapytałem
-Nic
takiego. Muszę po prostu zabrać rzeczy od Emmy, bo kazała mi się wynosić.
-Och,
a co potem? – zapytałem ale usłyszałem, że ktoś schodzi po schodach na dół.
-Heeeeeey
– przeciągnęła się zaspana Elisabeth
-Hey
– uśmiechnąłem się do niej
-Cześć
– powiedziała nieśmiało Clara
-O
witaj, jestem Elisabeth, ale dla przyjaciół Lisa – uśmiechnęła się i podała rękę
na przywitanie mojej dziewczynie
-Clara
-Co
tak wczas robicie? – zapytała nalewając sobie wody do szklanki
-Śniadanie
– zaśmiała się moja towarzyszka
-Mm,
ładnie pachnie, ale wiesz, że jak reszta się obudzi, a szczególnie Niall to nic
nie zostanie? Ja tylko tak ostrzegam, hahaha
-Okay,
zapamiętam na przyszłość :D – dziewczyny się zaśmiały. Chyba się polubiły. Uff,
to dobrze :) Pocałowałem Clarę, a Lisa krzyknęła. Spojrzałem na nią z miną „WTF”
-Czekajcie.
Zróbcie tak jak wcześniej, a ja Wam zrobię zdjęcie, bo to słodko wyglądało –
uśmiechnęła się i chwyciła iPhone’a. – Oookaaaay… GOTOWE! – krzyknęła i
pokazała zdjęcie <klik>
-Aww
– zachwyciła się Clara, a ja się uśmiechnąłem.
******************************************
Wybaczcie
po raz kolejny, za tak długą nieobecność, ale nauczyciele jak na złość się
uwzięli z tymi kartkówkami na koniec… Grr, ale na szczęście już się uspokaja. ;)
Mam
nadzieję, że Wam się podoba ;*
♥Peace&Love♥