„Widok szczęśliwej osoby, na której nam
zależy, daje nam więcej ciepła w sercu niż cokolwiek innego…”
-Meghan
Miałam dwie godziny, więc spokojnie
mogłam się przygotować. Oznajmiłam wujkowi, że wyjdę wieczorem na spacer i żeby
się nie martwił, bo nie będę późno. Nalałam wody do wanny i weszłam do niej.
Miałam chwilę na relaks. Mm, to było bardzo… odprężające i widocznie tego dziś
potrzebowałam. Spędziłam tak około godziny. Ubrania już miałam w łazience, więc
tylko się w nie ubrałam <klik>
a włosy spięłam w eleganckiego kucyka. Zeszłam do kuchni, chwyciłam jabłko i
wyszłam na mostek. Stojąc tak, przegryzając owoc i opierając się o poręcz,
zastanawiałam się nad wszystkim co mi się przytrafiło. Niestety długo moje
przemyślenia nie potrwały, bo ktoś mnie poklepał po ramieniu.
-Idziemy? – zapytał z troską Harry
-Tak, ale… - nie pasowała mi jedna rzecz
– gdzie reszta?
-Ee, wiesz. To taka śmieszna historia –
podrapał się po karku – Jak byliśmy w Wal-Mart’cie, zaczepiły nas dwie dziewczyny.
Nie sądzę by były fankami, bo się tak nie zachowywały, albo po prostu były
dobrymi aktorkami. No i zaczęła się konwersacja. W taki oto sposób naszych
dwóch chłopaczków umówiło się na dziś wieczór.
-I ty zostałeś sam? – zapytałam trochę
nie wierząc w tą historyjkę
-Yeah, znaczy sam na wieczór, a skoro
mieliśmy we czwórkę iść na spacer, to nie wypada tak Ciebie wystawić, więc
przyszedłem – uśmiechnął się do mnie, a ja odpowiedziałam mu tym samym.
-No więc idziemy – szczerze się
uśmiechnęłam, a Hazza podał mi rękę, bym się go chwyciła pod depo.
-No to co u Ciebie słychać, Liso? –
zagadnął
-Wszystko po staremu. Oprócz tego, że
jeszcze przez półtora tygodnia zostaje u mnie kuzynka. Nie wytrzymuję z nią
minuty, a co dopiero kilkanaście dni! – załamałam się
-Oj sweetie, może powinnaś ją tylko
lepiej poznać – spojrzał mi w oczy, a ja nie wiedziałam czy zacząć się śmiać
czy płakać
-Harry, czy ty siebie słyszysz? –
zapytałam niepewnie
-Tak, przecież ona nie może być aż taka
zła.
-Ech, chyba faktycznie tobie to
dzisiejsze słoneczko za bardzo przygrzało :P – zaśmiałam się, a Styles zaczął
mnie łaskotać. –Proszę! Dość! Hahaha, nie mogę oddychać! – tak się śmiałam, że
wylądowaliśmy na ziemi w parku. Nie pamiętam kiedy tutaj doszliśmy.
-Przeprosisz? – pokazał rząd swoich
śnieżnobiałych zębów i był dosłownie dziesięć centymetrów nade mną.
-Nie wiem, nie wiem – zaczęłam się z nim
droczyć
-Jeszcze tego pożałujesz :D
-Hahahaha, Harry! To naprawdę łaskocze!
Błagam Cię.
-Przeproś
-Nie :P
-No to nie pozostaje mi nic innego,
jak…- przybliżył się do mnie i pocałował mnie w szyję, po czym mnie puścił.
-Umm, coś tu mi nie pasuje –
powiedziałam wstając z ziemi i otrzepując się ze świeżo skoszonej trawy. – to
ja miałam Ciebie przeprosić – zaśmiałam się
-Noo, to poproszę buziaka – wskazał na
swój policzek
-Haha, jasne jasne – poklepałam go
dłonią we wskazane miejsce i skierowałam się w stronę ogłoszenia na słupie.
-Co piszą? – zapytał Styles, podchodząc
do mnie
-Dziś otwarli nowe wesołe miasteczko –
oznajmiłam, a na naszych twarzach pojawiły się wiele mówiące uśmiechy. Hazza
złapał mnie za rękę i polecieliśmy ulicę dalej, gdzie odbywała się cała
„impreza” z okazji otwarcia, czyli w dzisiejszym dniu karnety są sprzedawane za
połowę ceny.
Pięć minut później byliśmy na miejscu.
Stanęliśmy w kolejce po bilety i wreszcie mogliśmy wejść.
-To co na początek? – zapytałam,
kierując wzrok na Colossus’a <klik> Całe wesołe miasteczko, bardzo przypominało
Thorpe Park, co znajduje się w Chertsey, niedaleko Londynu.
-Myślisz, że dasz radę dziewczynko? –
zaśmiał się Hazza
-No zobaczymy, kto pierwszy wymięknie
chłopczyku!
-Rękawica rzucona – uśmiechnął się, a
jego dołeczki automatycznie się ukazały.
Po chwili siedzieliśmy już w wagoniku na
przodzie i czekaliśmy, aż maszyna ruszy. Zachowałam kamienną twarz. Nie minęły
dwie minuty, a poczułam jak zaczynamy się ruszać. Szybciej, szybciej i
szybciej. Po 10 minutach zatrzymaliśmy się, a Harry’ego wcale to nie ruszyło,
tak jak mnie. Grr, cwaniak.
-To teraz moja kolej – powiedział i
wskazał na coś, co nie mam pojęcia jak się nazywa. Siedzenia były ułożone w
kole, a ludzie siedzieli przodem do siebie. Kula z miejscami siedzącymi kręciła
się wokół własnej osi, a ona była przymocowana do czegoś przypominającego kij,
który obracał całością do góry nogami. Tak, wiem, pokręcone, ale co mi tam, ja
uwielbiam adrenalinę, czego nasze Hazziątko nie wie :D
-No nie wierzę. Co ty bez uczuć? –
zapytał towarzysz, na co ja się zaśmiałam
-Nie, uczucia mam, ale takie nic na mnie
wrażenia nie robi – uśmiechnęłam się i poszliśmy do domu strachów. Po godzinie
straciliśmy rachubę czasu i zapomnieliśmy o naszym zakładzie. Spędziliśmy
wspaniały wieczór. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy, ale ja nie oczekuję nic. O
21:30 zaczęliśmy się zbierać. Było bardzo ciepło, a księżyc świecił sto razy
jaśniej niż zwykle. Spokój, który panował na ulicy był wręcz podejrzany, ale…
podobał mi się.
Zatrzymaliśmy się, a raczej on mnie
zatrzymał. Stanął na wprost mnie, złapał mnie za ręce i lekko przyciągnął do
siebie.
-Jesteś wspaniałą dziewczyną, o której
nie potrafię przestać myśleć. Baby, you
light up my world like anybody else. – wpatrywałam się w jego zielone oczy.
Miałam totalny mętlik w głowie. To co powiedział, było takie prawdziwe…
-Harry… - zaczęłam
-Odkąd Cię po raz pierwszy ujrzałem,
zakochałem się w Tobie. – tak, te słowa uświadomiły mi jedną rzecz.
-To bardzo miłe z twojej strony… - nie
pozwolono mi dokończyć, gdyż złożył na moich ustach pocałunek. Jego usta były
takie delikatne, ale wiedziałam, że robię błąd. Odsunęłam się od niego, a w
moich oczach automatycznie pojawiły się łzy.
-Zrobiłem coś nie tak? – zapytał
wycierając łzy z moich policzków
-Nie, to raczej ja zawiniłam. – nie
potrafiłam mu spojrzeć w oczy, uciekałam wzrokiem, patrzałam się w ziemię, tak,
jak gdyby tam była droga do ucieczki. Złapał delikatnie mój podbródek i
podniósł go tak, bym na niego spojrzała.
-Ale ty? W czym?
-Uświadomiłam sobie, że… - nie
potrafiłam dokończyć – …proszę, wracajmy już. – zmieniłam temat
*Harry*
Widziałem, że coś jest nie tak, że nie chce
powiedzieć, dlatego też nie pytałem dalej. Pośpieszyłem się, nie powinienem.
Ughr, głupek ze mnie. Co ja sobie myślałem? Że pocałuję ją, ona to odwzajemni i
będziemy żyć razem do końca naszych wspólnych dni? Żałosne. JA jestem żałosny.
Odprowadziłem ją do domu. Szliśmy w całkowitej ciszy.
-Dobranoc, Harry – powiedziała, a ja ją
odprowadziłem wzrokiem do drzwi. Gdy one się zamknęły, wróciłem do siebie.
Wsiadłem w metro i pojechałem. W domu byłem o 22:14.
W domu nikogo nie zastałem. Tak, Zayn z
Niall’em są na randkach i pewnie świetnie się bawią. Pff, mam już dość tego
wszystkiego! Nie wytrzymam ani chwili dłużej. Kocham ją, ale nic nie mogę
zrobić, bo w końcu to nie tylko ode mnie zależy. Teraz jedyne co mogę, to być
jak najlepszym przyjacielem. Tak, Harry – odpuść sobie tą dziewczynę.
*Liam*
Jejku, chyba jeszcze nigdy mi się tak
nie nudziło. Mam ochotę powyrywać sobie te wszystkie wenflony i wylecieć na
dwór by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Wszystkie mięśnie mnie bolą od
tego leżenia. Na całe szczęście lekarz mówił, że jutro przyjdzie ktoś od
rehabilitacji i pomoże mi przy pierwszych krokach. Lou to ma się dobrze. Jutro
wychodzi, a ja tu pewnie jeszcze pobędę z miesiąc. Ech, mam nadzieję, że jednak
nie. Usłyszałem otwieranie drzwi i ktoś powoli zaczął wchodzić.
-Psst, śpisz? – zapytał przyjaciel
-Nie, coś ty. – oznajmiłem i zapaliłem
małą lampkę przy łóżku
-To dobrze. Nie mogę spać. – usiadł na
fotelu pod oknem. Tak, są dwa fotele i stolik. Ściany, owszem, są białe, ale na
tej z oknem są bordowe dodatki. Cudnie, czyż nie? Przynajmniej nie jest tak… odrzucająco,
ale wręcz przeciwnie – przytulnie.
-Ja tak samo. Coś mi nie pozwala. – zamyśliłem
się
-A mi ktoś… - Lou odwrócił głowę w
stronę okna i patrzał się na panoramę Londynu. Jedyny plus tej sali jest taki,
że po tej stronie budynku nie ma innych budowli, tylko małe jeziorko, a w
oddali widać malutki Tower Bridge.
-Ej, Tommo, nie zadręczaj się. Jeśli tak
Ci na niej bardzo zależy, to może zrób coś dla niej. Jutro rano wychodzisz,
więc postaraj się o coś. Dziewczyny lecą na takie bajery – puściłem mu oczko, a
on się uśmiechnął.
-Wiesz Liam ? Masz rację. Nawet wiem co
mógłbym zrobić i co wypali.
-Mhm, znam tę minę. Coś kombinujesz ;)
-Jak ty mnie znasz – zaśmiał się, a ja
razem z nim.
-To jak twój plan się uda, to daj mi
znać. Chcę wiedzieć co mój kumpel wymyślił – uśmiechnąłem się ale po tym
ziewnąłem zmęczony.
-Nie ma sprawy. To ja idę do siebie, a
ty śpij. Dobranoc – powiedział zamykając drzwi.
-Aaaah, dobranoc – zgasiłem lampkę i
ułożyłem się wygodniej.
*Elisabeth*
Obudziłam się o 09:09. Cóż za świetna
godzina, ciekawe kto o mnie myśli. Zaśmiałam się w duchu i poszłam do łazienki.
Wykonałam poranne czynności i ubrałam <klik> . Nałożyłam tylko mascarę na rzęsy, lekko
podkreśliłam oko czarną kredką i na usta nałożyłam bezbarwny błyszczyk. Tak
zeszłam na dół i poczułam piękny zapach.
-Mm, co tak ładnie pachnie? – zapytałam
wujka, który pichcił coś na patelni.
-To omlety po francusku – uśmiechnął się
- J'attends le résultat final
(tł. *to czekam na efekt końcowy*) –
jednak francuski mi się przydał. Zawsze uwielbiałam ten język, więc może to
było powodem dlaczego go wybrałam jako język dodatkowy.
-Za chwilę będą gotowe. Zapraszam
do jadalni – powiedział niczym kelner, a ja poszłam siąść.
***************************************
I jak wam się podoba? Mam nadzieję, że
tak, ale każdy ma swój gust i upodobanie. Szczerze i bez bicia przyznaję, że mi
się ten rozdział również podoba. No co ze mną? ;]
Zapraszam do komentowania i wyrażania
własnej opinii.
Peace&Love
♥
Powiedz mi proszę co oznacza 'chwyciła pod depo.' ?! Czytałam to słowo kilka razy i dupa -.- w jakim ty języku piszesz ?!?! Tu czytają takie ludzie niedorozwinięte jak ja więc z łaski swojej pisz po polsku ;p
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podobaaa i się dziwie, że tak szybko dodajesz :D Oczywiście jestem tych wręcz zachwycona :D
I wiesz co ? Znielubiłam Harry'ego. Wiem, wiem zakochał się, ale kurde no ! Nie wolno tak ! Niech ona będzie z Lou bądź Liam'em. Ewentualnie z kimś zupełnie innym (czyt.nie z 1D) albo niech będzie sama :]
Czekam na NN <3
No kurde, Tynia. "pod depo" - pod rękę, ale nie mogłam tego napisać, bo by się słowa powtórzyły.
Usuń