piątek, 4 maja 2012

Fourteenth


„Być może dla świata jesteś tylko człowiekiem, ale dla niektórych ludzi jesteś całym światem.”


- Gabriel García Márquez


-Słucham?! – no i mój dobry humor został roztrzaskany na milion kawałków…
-No tak powiedziała twoja mama – dokończyła kuzynka, odwróciła się na pięcie i poszła do salonu.
-Maaaamoooooo!!! – krzyknęłam na cały dom.
-Co się stało?! – przybiegły razem z ciocią do kuchni, nieźle wystraszone.
-Co to ma znaczyć, co powiedziała Emily?!
-Na początek, nie krzycz… - próbowała mnie uspokoić, ale się nie dało, skoro takie coś nagle się dzieje – Wyjaśnij, o co Ci chodzi – westchnęłam i zaczęłam.
-Emily powiedziała, że każesz mi jechać z nią na zakupy. Wczoraj rozmawiałyśmy, że jadę do chłopaków i się zgodziłaś.
-No tak, ale wypadałoby też trochę czasu spędzić z rodziną.
-Taaak, ale ONI są ważniejsi!
-Pojedziesz do nich jutro, Elisabeth
-Nie mamo, koniec z tym. Mam gdzieś co mi powiecie, nie będę robić tego co sobie ten bachor zażyczy! – wskazałam palcem na stojącą już obok wejścia do jadalni Em.
-Uważaj ze słownictwem, Lisa! – po raz pierwszy mama podniosła na mnie głos. Ale to się dla mnie nie liczyło. Zawsze byłam do usług tej wrednej małej małpy. Od dziś koniec z tym.
-Nieważne, wychodzę. – oznajmiłam. Złapałam torebkę i kierowałam się w stronę wyjścia.
-Nigdzie nie idziesz, moja damo. Masz szlaban! – krzyknęła mama i pokazała palcem na schody prowadzące do mojego pokoju. Tak, nie ma to jak pierwszy krzyk mamy na mnie i pierwszy szlaban… Spojrzałam się na nią, a następnie na Emily i skierowałam się w stronę swojego pokoju. Zatrzymałam się przy kuzynce.
-Zołza… – powiedziałam do Em, a moja mama mnie tylko spiorunowała wzrokiem.
Rzuciłam się na łóżko i zaniosłam płaczem. W końcu usnęłam. Nie wiem ile tak spędziłam, ale obudził mnie dźwięk dzwonka. Poszłam do łazienki, ogarnęłam wygląd, bo tusz mi się rozmazał i zeszłam na dół. Usłyszałam jakieś rozmowy.
-Lisa, czy to prawda? – zapytał Zayn – masz szlaban? – spojrzałam się na wujka, a on gestem ręki zawołał mnie w stronę kuchni.
-Poczekajcie tutaj, zaraz wrócimy – powiedziałam do chłopaków i poszłam za wujkiem
-No co, ty pewnie też trzymasz stronę mojej mamy? – zapytałam opierając się o blat.
-Nie, nie trzymam ani jej strony, ani strony mojej żony. Możesz liczyć na moje wsparcie, bo ja uważam, że dobrze postąpiłaś wyrażając swoją opinię. Wiem jak to jest. Przecież ja Sydney miałem na co dzień – zaśmiał się wujek. Zauważyłam, że pomimo tego co było między nim a siostrą gdy była w wieku mojej kuzynki, to byli kochającym się rodzeństwem.
-No niby tak, ale do czego zmierzasz.
-Mama z ciocią nie wrócą na noc, bo idą na jakąś zabawę ze starymi znajomymi i potem zostają u niejakiej Grace, a Emily jakieś pół godziny temu zawiozłem do tej Bailey i zostaje u niej też na noc. Mama tamtej dziewczynki chciała, bo podobno jej córka się stęskniła za twoją kuzynką.
-A to dziwne… - mruknęłam pod nosem. – No ale? – zapytałam, próbując uzyskać odpowiedź.
-Jedź do szpitala, będę Cię kryć – uśmiechnął się, a ja go mocno przytuliłam.
-Dziękuję – powiedziałam i poszłam do salonu. – no to jedziemy? – zapytałam
-Taak, ale co z… - zaczął Harry, ale mu przerwałam.
-Wyjaśnię w drodze.
-No okay, to idziemy – oznajmił z bananem na twarzy Zayn i wyszliśmy.
No co ja bym zrobiła bez tego wujka. Ha! On jakiś wybawiciel :D Zajechaliśmy do szpitala w ciągu 15 minut i weszliśmy do sali Liama, Lou już tam był.
-Heey, tatuśku – zaśmiałam się i podeszłam go wyściskać
-No witaj córeczko – dał mi buziaka w policzek, a potem przywitałam się z Lou. Mhm, witanie się z nim, jest jak wejście na pole minowe. Uwiesił się na mnie i straciliśmy równowagę. Efekt? Obydwoje na ziemi, a reszta patrząca się na nas jak na debili. Wstaliśmy, a ja otrzepałam się z pyłków kurzu. Zayn z Niall’em popatrzeli na mnie z miną „wtf”, a Liam wyjrzał zza łóżka.
-Co jak co, ale w szpitalu powinno być czyściej – oburzyłam się, po czym wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
-Noo, to opowiadajcie co u Was – zagadnął Liam
-U nas świetnie, ale nie pytaj co u Lisy. Ona jest tu… - nachylił się nad Liam’em Niall i przyłożył rękę do ust, jakby wyjawiał mu jakiś sekret – nielegalnie… - dokończył, a Big Daddy skierował wzrok na mnie.
-No co? – zapytałam siadając na łóżku.
-Jak to tak. Na legalu to już nie łaska? – zapytał, a Lou zaczął się śmiać.
-No a ty z czego rżysz? – zaśmiał się Zayn i pstryknął chłopaka w ucho
-Ałaaa, pożałujesz tego ćwoku! – taa, cały Tommo. Zaczął ganiać po sali Malik’a z próbą złapania go. Wreszcie udało mu się i wylądowali na ziemi.
-Panie… - spojrzał lekarz na leżących Lou i Zayn’a - …Tomlinson’ie, a ja Pana wszędzie szukałem, a tu takie zabawy się dzieją. – zaśmiał się… Doktor Parker. – proszę za mną.
Louis wstał, otrzepał się i poszedł za lekarzem. Ciekawe co on od niego chciał. Podeszłam do Bradford Boy’a i zamiast pomóc mu wstać, zaczęłam się nad nim śmiać.
-Taa, dzięki. To ja raczej sobie sam poradzę – oznajmił, a ja pomimo ataku śmiechu, podałam mu rękę.
-Wybacz mi, ale znowu leżysz na ziemi – pokazałam mu język, a on się uśmiechnął
-Liso, uwierz mi, że to nie pierwszy… i na pewno nie ostatni raz – skomentował Liam, a Harry przybił mu żółwika.

*Louis*

Poszedłem z lekarzem do mojej sali. Zerknął na moją kartę, przejrzał wszystkie wyniki, zmierzył mi ciśnienie i rzekł:
-Noo, to nie mam po co pana tutaj dłużej przetrzymywać. Stan zdrowia jest stabilny, nic się nie dzieje. Jutro rano ktoś da panu wypis i o 10:00 może pan opuścić szpital. Tylko proszę za tydzień wrócić na badania kontrolne.
-Ależ oczywiście, dziękuję bardzo – uścisnąłem rękę doktorowi i cały w skowronkach wróciłem do reszty.
-A ty z czego masz taki zaciesz? – zapytał mnie Hazza, gdy tylko otwarłem drzwi.
-Jutro mnie wypisują! – krzyknąłem uradowany, a Lisa podbiegła mnie przytulić. Tak, tego mi najbardziej brakowało. Tego najbardziej pragnę. Tylko… nienawidzę tego uczucia zakochania, a z drugiej strony nie ma odwzajemnienia. To boli, można się starać, ale to nic nie da, ale wierzę, że jeśli jesteśmy sobie przeznaczeni, to nic, ani nikt nie stanie nam na przeszkodzie do bycia razem. Będę walczyć o tą dziewczynę, tylko co z Harry’m. Wiem, że jemu też na tym zależy, by ona była jego. Oj, przepraszam, źle określiłem. Lisa nie jest rzeczą, jest aniołem. W wolnej chwili, choćby dziś pod wieczór, jak wszyscy już pójdą, pogadam o tym z Liam’em. Zazwyczaj w takich sytuacjach, gadałem o tym ze Styles’em, ale jeśli chodzi o dziewczynę, która zawróciła i jemu i mnie w głowie, to muszę poradzić się Liam’a.
-Lou, wyluzuj, bo zgnieciesz nam Elisabeth – zaśmiał się Zayn
-Oj, przepraszam Cię – zwróciłem się do mego Anioła – ale cieszę się, że mogę już wyjść.
Rozmawialiśmy jeszcze około dwóch godzin, ale musieli się zbierać. Zayn, Harry i Niall mieli iść na spotkanie z menagerem, a Lisa postanowiła pojechać do liceum, by odebrać listę podręczników, potrzebną na nowy rok szkolny. Zostałem tylko ja z Payne’em. Usiadłem obok niego i spuściłem głowę, próbując sobie to wszystko poukładać.
-Ej, stary, co Cię gryzie? – zapytał przyjaciel siadając wygodniej.
-Chodzi o dziewczynę… zależy mi na niej, ale ona nie chce na razie nic. Co powinienem w takiej sytuacji zrobić?
-No wiesz, jeśli nie jest jeszcze gotowa, to może powinieneś dać jej chwilę wytchnienia, a sam się powinieneś teraz zastanowić, czy ty ją tak naprawdę kochasz. Nie musisz teraz dawać odpowiedzi, bo powinieneś wszystko przemyśleć.
-Może i masz rację – uśmiechnąłem się do niego
-Na pewno ją mam – puścił do mnie oczko – A jeśli Lisa też coś do Ciebie czuje, to nie masz się co przejmować. – spojrzałem na niego ze zdziwieniem
-Skąd wiesz, że o nią mi chodzi?
-Widzę jak na nią patrzysz, a także to, jaki jesteś szczęśliwy będąc przy niej.
-Aż tak to widać? – zapytałem z przerażeniem, bo co jeśli wszyscy to zobaczyli?
-Nie wiem czy AŻ tak, ale ja po prostu jestem dobrym obserwatorem ;)
-Dzięki Liam – poklepałem kumpla po ramieniu i pogadaliśmy jeszcze na inne tematy

*Elisabeth*
Jestem już w połowie drogi, jeszcze tylko 10 minutek jazdy metrem i będę na miejscu. Och, coś mi się nie śpieszy zbytnio do tej szkoły, ale zawsze coś się będzie działo. Początek wakacji zawsze jest najlepszy, potem to już nie ma co robić. Nudy, nudy i nudy. Zawsze coś z Ariel wymyśliłyśmy, a teraz? Teraz zostałam bez przyjaciółki, ale zyskałam piątkę zabawnych i mega seksownych przyjaciół. Tak, tak, fajnie, nawet bardzo, ale jednak każda dziewczyna pragnie mieć choć jedną najlepszą przyjaciółkę od serca. Można mieć tuzin, a nawet dwa tuziny przyjaciół z płci przeciwnej, a nawet i tej samej ale nigdy oni nie zastąpią tej jednej prawdziwej przyjaciółki. Doskwiera mi brak Kaji, no ale co ja mogę… Skoro postanowiła się zmienić, to już jej wybór. Muszę zapomnieć o niej, co nie będzie łatwe, skoro jesteśmy jak siostry. Znaczy, byłyśmy…
-Dzień dobry, przyszłam po listę. – powiedziałam do sympatycznie wyglądającej kobiety, która rozdawała listy.
-Dobrze, nazwisko poproszę.
-Montgomery.
-Chwileczkę… O, mam. Proszę, tutaj jest cały wykaz podręczników.
-Dziękuję bardzo – posłałam jej uśmiech i chciałam już wychodzić, ale przypomniała mi się jeszcze pewna rzecz – a rozpoczęcie będzie tak jak zwykle? O godzinie 11:00 na boisku?
-Tak, a z tego co widzę, to jesteś w klasie maturalnej, więc po rozpoczęciu, tak jak zawsze kierujecie się do przydzielonych klas. Z tego co się orientuję, ty będziesz przydzielona do klasy numer 281. Tam się masz udać z resztą osób, a na miejscu, pani Whitelock powie gdzie macie iść po plan zajęć. Tym razem nie otrzymacie go na auli, ale tak jak każde klasy trzecie, na sali gimnastycznej.
-Aha, czyli po rozpoczęciu, mam się udać do klasy chemicznej.
-Tak – kobieta uśmiechnęła się do mnie, a ja podziękowałam i wyszłam. Wstąpiłam jeszcze do Milkshake City. Zamówiłam sobie shake’a, który wymyśliło moich pięciu bogów xD Znajdują się w nim: Daim, Twix, Choc Digestives, Jammie Dodger i jakiś tajny składnik na szczycie z milionem gum balonowych. Zapłaciłam za niego 5 funtów i 50 penny’ów. Chwilę poczekałam i wreszcie dostałam swoje zamówienie. Spróbowałam i…
-Jest niesamowity – pomyślałam i wpadłam na kogoś. – o przepraszam – powiedziałam i spojrzałam kto to.
-Ooo, widzę, że ktoś tu ma nasze arcydzieło – zaśmiał się Niall
-No i smakuje Ci? – zapytał Hazza
-No pewnie! Jest nieziemski – uśmiechnęłam się, a chłopcy poprosili bym zaczekała na nich, bo też sobie coś zamówią.
Zayn zamówił sobie „Shakin The City”, a Harry z Niall’erem „Andreas Delight”.
-Jesteście autem? – zapytałam zmieniając rękę, bo prawą już mi zmroziło ;]
-Tak, a co? – zapytał Niall
-Aaa, mój mózg! Nie czuję mózgu! – zaczął krzyczeć Malik, a my zaczęliśmy się z niego śmiać.
-No bo taka ładna pogoda, więc można by się przejść, ale skoro jesteście autem… - zamyśliłam się.
-To podrzucimy Cię do domu, pojedziemy do siebie, zrobimy jeszcze małe zakupy, bo lodówka pusta i co ty na to byśmy na przykład o 18:30 się spotkali pod Twoim domem i poszlibyśmy wszyscy na spacer? – zaproponował Harry
-No okay – uśmiechnęłam się i wsiedliśmy do auta. Przyszłam do domu, wyrzuciłam pusty kubek do kosza i poszłam do łazienki się odświeżyć.

**********************************

Trochę zajęło mi pisanie tego rozdziału, bo w pewnym momencie nie wiedziałam co napisać. Aż wreszcie Tynia mnie wybawiła i dała pomysł. Dziękuję Ci mycho ♥
Co więcej mogę o nim powiedzieć… Hmm, podoba mi się, a to już trzeci rozdział z rzędu. Podejrzane, bo bardzo rzadko podobają mi się moje rozdziały.
Tak czy siak, dziękuję, że ktoś chociaż czyta to opowiadanie, bo właśnie te osoby dają mi motywację do dalszego pisania. Pamiętajcie, piszę dla Was, więc jeśli macie jakieś pytania lub propozycje dotyczące bloga, piszcie w komentarzach lub na gadu-gadu ;)

3 komentarze:

  1. Że niby jaki ja ci pomysł dałam, bo jakoś nie pamiętam ? ;p
    A zakrztusiłam się wodą z tego zdania : -Jak to tak. Na legalu to już nie łaska?' Takim oto sposobem bym się udławiła ;] Bardzo ci za to dziękuje hahah :D
    Co do propozycji itp. to ja ci na gg wszystko piszę i nie masz za co dziękować ;** Co tam, że nie pamiętam w czym ci pomagam, ale zawsze coś :D
    Hmm...a ! Malik na końcu hahahah :D Tylko...on ma mózg, że go zmroziło ? :p
    A no i ten cudowny wujek i matka Lisy, której Tynia już nie lubi -.- ;p
    Achh...coraz bardziej wracam do mojego upodobania Liam'em. Nasz tatusiek znowu zaczyna mnie kręcić
    Dobra dawaj szybko NN ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomogłaś z tym, że powiedziałaś bym zmieniła osobę. I takim o to sposobem dałam wątek z myśleniem Lou :D
      Haha, no i nie ma sprawy z tym zakrztuszeniem, zawsze do usług ^^ Haha ;*
      A widzisz, Malik jednak ma co nieco w tej łepetynce i się nie zdziw jak Cię czymś zaskoczy ;]
      A co do Liama - zacznie się częściej pojawiać, bo go zaniedbałam przez ten szpital... albo to ich szpitalne jedzenie go zaniedbało ;D

      Usuń